3/10/2013

Uwodzicielski gabinet kolekcjonera.Poetyka muzeum prywatnego. Cz. V


Muzeum-skansen Regionu Sokołowskiego Mariana Pietrzaka
Adam Mazur zauważa, że współczesne Gabinety Kolekcjonerów[1]  ulegają „stłamszeniu” przez muzea naukowe. Ale w ponowoczesnym świecie na powrót znajduje się miejsce także i dla tych wyjętych spod muzealnego prawa „specyficznych gabinetów osobliwości”, które stanowią swój własny – z punktu widzenia porządku muzeum –„nie-porządek”, starając się być nieco cieniami muzeum, ale ceniących również swoją nieskrępowaną wolność w panowaniu nad rzeczami. Muzea prywatne i prywatne kolekcje, w swojej niekiedy przypadkowości doboru rzeczy, gromadzeniu „wszystkiego”, małej selekcji, nie narzucają swojego PORZĄDKU. Ten porządek jest wytworzony jakby samoistnie, można go określić jako „naturalny”, „staje się” poprzez rzeczy na które zbieracz w swoich poszukiwaniach trafia, bądź jemu się trafiają; bo to rzeczy na swój sposób wybierają zbieracza. On staje się ich posłusznym medium w tej walce o wyobrażoną wieczność.

Prywatne Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rębkowskiej
Muzeum prywatne powstaje spontanicznie, co nie znaczy, że pozbawione jest idei, a jedynie twardych procedur muzeum naukowego, wśród których selekcja jest jednym z ważniejszych kryteriów tworzenia kolekcji i zbiorów wogóle. „Miękkie” zasady muzeum prywatnego sprawiają, że ma ono bardziej „ludzki”, a nie teoretyczny wymiar.
Muzea naukowe postępują zgodnie z zasadami muzealnictwa i muzeologii , muzea prywatne dostarczają nam „prostych” informacji w oparciu o zgromadzone przedmioty i wiedzę właściciela. Ale dostarczają nam jeszcze czegoś niewymiernego: wzruszeń i poezji. W muzeum prywatnym wzruszenie jest możliwe. Dariusz Czaja, pisze we wstępie do fotografii Andrzeja Kramarza: „Mamy współczucie dla tej kolekcji rzeczy, tak ostentacyjnie „biednej”’[2] przy czym pojęcie „biedna” nie tyczy dosłownej bezwartościowości rzeczy. Tez zbiory są „biedne”, bo bliskie „życia”, ze śladami „zużycia”, kryją lichość życia i prawdę przemijania. Ale przecież zdeponowane w „składzie” kolekcjonera rzeczy przebywają przecież nie jako „rupiecie”[3], dla każdego zbieracza funkcjonują jako precjoza. Uratowane z przeszłości, przez sam ten fakt stają się uświęcone.
Na ogół nie są jednak idealnie poddane sposobom muzealnej konserwacji, idealnie przechowywane wg ściśle określonych konserwatorskich wytycznych (obejmujących temperaturę, wilgotność, oświetlenie), „idealnie” traktowane, przenoszone w rękawiczkach, przewożone w specjalnych warunkach, jak w muzeach naukowych. Bliższe codzienności, stoją trochę pomiędzy „prawdziwym życiem” a „prawdziwym” muzeum. Może szybciej odnajdziemy w nich siebie i naszych przodków, swoje osobiste historie.
Muzeum Chleba w Warszawie
Reasumując – jeśli jesteśmy wykwalifikowanymi muzealnikami, którzy zdobyli stopnie muzealnej hierarchii, przechodzą przez kolejne stopnie muzealnych wtajemniczeń, to na początku mamy pewien problem z muzeami prywatnymi, z ich zbiorami, ekspozycjami, niemuzealnym sposobem konserwacji obiektów. Jesteśmy nauczeni jak należy przeprowadzać kwalifikację do zbiorów, jak obiekty powinny być przechowywane, wreszcie jak powinny być zorganizowane wystawy – zaczynamy od koncepcji, piszemy scenariusz, wreszcie zatrudniamy plastyka. I tu jako autorzy wystaw muzealnych ulegamy często pokusie estetyzacji, a naładowany sensami przedmiot pokazujemy w rozbudowanej oprawie plastycznej. Nie wartościując, ani jednego ani drugiego sposobu możemy dostrzec różnicę i tę czysto formalną i tę na poziomie odczytywania ich znaczeń. Ale jednak, nawet my profesjonaliści lubimy czasami proste wzruszenia nad rzeczą. Potrzebujemy ich wszyscy. Muzea prywatne w swoim niewyidealizowaniu tych wzruszeń nam dostarczają. Za to, ich twórcom dziękujemy. I także ja jako kustosz może mam pewien problem z ekspozycjami w muzeach prywatnych, ale jako zwiedzający „kupuję” tę poetykę.

Muzeum-skansen Regionu Sokołowskiego Mariana Pietrzaka

[1] Adam Mazur, Od Biblioteki do Kunstkamery. O najnowszym projekcie Nikolasa Grospierre’a, 2008, [w:] Kunskamera, Warszawa: Nicolas Grospierre
[2] D. Czaja, Wstęp do: Rzeczy, Kraków 2008
[3] Wg www. sjp.pwn zbiór rzeczy starych, zniszczonych, nieprzydatnych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz