Przeciwko
entropii
W Muzeum Chleba |
Nie da się ocalić, ani zachować
wszystkiego, nie ma takiej logistycznej możliwości, jest entropiczny rozpad i
upadek, generujący w ludziach działanie przeciwstawne, które ma zapobiegać (...) zniszczeniu i całkowitemu zniknięciu
zarówno pewnych tworów materii nieożywionej, różnych form życia i jego
pozostałości, jak też samego człowieka i wytworów jego kultury oraz techniki.
Zakres tej akcji ‘ratowania’ rzeczy przed destrukcją i zapomnieniem
pozostawiony jest człowiekowi, jego wolnemu wyborowi.[1]
Zbieranie
jako potrzeba człowieka kulturalnego
Pan Marian Pozorek, właściciel |
Pan Marian Pozorek |
dużych nakładów
finansowych i znawstwa określonej dziedziny. Takie kolekcje i kolekcjonerzy
cieszą się społecznym prestiżem, a klasa gromadzonych przedmiotów nobilituje
zarówno kolekcję, jak i kolekcjonera. Pomiędzy prywatnymi kolekcjami „małymi” a
„dużymi” plasują się być może kolekcjonerzy „pośredni”, którzy gromadzą
potencjalnie „wszystko”. To ci którzy wykraczają poza domowe zbieractwo, ale z
kolei ich kolekcje nie doczekały się jeszcze uznania na a-rynku – mających
kulturową legitymizację – rynku przedmiotów wartościowych. Te trzy kategorie
kolekcjonerskie, choć wypływające z tej samej potrzeby zbierania i posiadania,
dzieli w danym momencie przepaść mierzona ich wartością: rynkową oraz
kulturową. Ale w przyszłości ewaluacja ta może także ulec zmianie, jeśli
dostanie się na społeczny piedestał wyznawanych wartości.
„Małe” kolekcje złożone są często z
kulturowych „śmieci” [to (...) przedmioty
o zerowej i niezmiennej wartości, np. naklejki, karteczki, pudełka], drugie
opozycyjnie to kolekcje „duże” składające się z rzeczy „trwałych” [„(...) zyskujących na wartości w czasie i
mających (idealnie) nieograniczoną żywotność, np. sztuka, antyki], trzecie
to zbiory przedmiotów „czasowych” [(...)tracących
na wartości wraz z upływem czasu i mających ograniczoną żywotność[4]], to zbiory codzienności
lub wybranego odcinka codzienności. „Zbieracze codzienności” owładnięci często
określoną misją, noszący w sobie kolekcjonerskie idee, czy też „szaleńcy”, chcą
najczęściej wyjść poza domową przestrzeń. Ci zakładają nie mieszczące się
twardej definicji „twory”, jakimi są „muzea prywatne”, bo Jako zbiór rzeczy reprezentujących to co niewidzialne, kolekcja może
właściwie w pełni zaistnieć dopiero wtedy, gdy zostanie udostępniona do
oglądania[5].
W Muzeum Chleba |
[1] Żygulski Z. jun., 1982, Muzea na świecie, Warszawa: Państwowe:
Wydawnictwo naukowe, s. 13
[2] Tańczuk R., 2011, Ars Colligendi.
Kolekcjonowanie jako forma aktywności kulturalnej, Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 23., s.
177
[3] Ibidem, s. 178
[4] Ibidem, s. 229
[5] Ibidem, s. 137
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz