4/22/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz. V



Dążenie do kolekcji „idealnej”
Muzeum Chleba w Warszawie
 Każdy z kolekcjonerów dąży do stworzenia kolekcji na swoją miarę idealnej, bo (...) kolekcja powinna być porządna[1]. Dla samych właścicieli ich kolekcjonerski zbiór, to nie poddawany w wątpliwość świat, w jasny sposób pozytywnie zwaloryzowany. Każdy swoją kolekcję uważa za najlepszą, marzy żeby taka była, taka jest w jego oczach, dokłada wszelkich starań, by była „doskonała”. Rzadko coś innego uważamy za cenne.[2]. Posiadaczom kolekcji nieobcy jest także element sportowej rywalizacji, w którym pojawia się zazdrość, ale zawsze mający na celu to „dobro wyższe” – idealną kolekcję, która zawsze jest arbitralna dla samego zbieracza. Jak się pojedzie do znajomego i on ma czego człowiek nie ma – to w pewnym stopniu trzeba to wprost powiedzieć – jest jakaś ta zazdrość. Ja tego egzemplarza nie mam i będę chciał jak nie od ciebie to gdzieś tam zdobyć. Jak się zdobędzie to jednak ma się satysfakcję, że się ma.[3] Bo kolekcjonowanie to:

„Kolekcjoholizm”
Prywatne Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rębkowskiej
Muzeum-skansen Mariana Pietrzaka w Sokołowie Podlaskim
(...) jak się w to wchodzi tak pomału i dochodzi się do jakiego etapu to inaczej się patrzy i to tak jakby wciąga i ja to mogę porównać do nałogu pijackiego w sposób może negatywny, ale rzeczywiście to coś jest[4]. Kolekcjonowanie to przyjemność nałogu, który mimo iż sprzeczny z naukowymi dowodami o wymiernej szkodliwości, niepostrzeżenie sukcesywnie wciąga, rekompensując – jak każdy nałóg – ewentualne moralne wątpliwości poczuciem szczęścia, spełnienia, rozkoszy. Zdarza się także, że kolekcjonerstwo bywa jedynym „nałogiem” na który zbieracz sobie pozwala: Nie pije, nie pale, jedyna moja słabość – diabły (...).Jak bym miał pieniądze, to by poszły za diabły, ale ja przeważnie chodzę bez pieniędzy. Dom bym puścił... Pani nie wyobraża sobie, co to jest... (zbieractwo, kolekcjonerstwo, przyp. M.J.) Ja na piechotę bym poszedł, jak bym wiedział o diable (...)[5].Rzeczy zaczynają panować nad człowiekiem – kolekcjonerzy to czują, ale nie mogą się od nich „uwolnić”. Kolekcjonerstwo jest być może „nieuleczalne”, kto raz wpadł w nałóg będzie w nim tkwił.
Ale też w wypadkach zależności od statusu majątkowego „nałóg” kolekcjonowania, jeśli znajdzie aprobatę w rodzinie – ważąc na szali – przynosi więcej korzyści, niż strat, bo należy do dziedziny sztuki ars colligendi i jest formą działalności kulturalnej, wysoko wartościowanej w kulturze zachodniej[6] może przynieść w rezultacie poklask, aprobatę, społeczny szacunek, poddającemu się swojej „manii” gromadzenia – kolekcjonerowi.

Muzeum Diabła Polskiego w warszawie

[1] Grąbczewski, wywiad z dn. 26.09. 2012 r.

[2] Zaniewska I., op. cit.

[3] Barankiewicz T., op. cit.

[4] Ibidem

[5] Grąbczewski W., op. cit.


[6] Tańczuk R., op. cit., s. 7-19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz