Dążenie
do kolekcji „idealnej”
Muzeum Chleba w Warszawie |
Każdy z kolekcjonerów dąży do
stworzenia kolekcji na swoją miarę idealnej, bo (...) kolekcja powinna być porządna[1]. Dla samych właścicieli
ich kolekcjonerski zbiór, to nie poddawany w wątpliwość świat, w jasny sposób
pozytywnie zwaloryzowany. Każdy swoją kolekcję uważa za najlepszą, marzy żeby
taka była, taka jest w jego oczach, dokłada wszelkich starań, by była
„doskonała”. Rzadko coś innego uważamy za
cenne.[2]. Posiadaczom kolekcji
nieobcy jest także element sportowej rywalizacji, w którym pojawia się zazdrość,
ale zawsze mający na celu to „dobro wyższe” – idealną kolekcję, która zawsze
jest arbitralna dla samego zbieracza. Jak
się pojedzie do znajomego i on ma czego człowiek nie ma – to w pewnym stopniu
trzeba to wprost powiedzieć – jest jakaś ta zazdrość. Ja tego egzemplarza nie
mam i będę chciał jak nie od ciebie to gdzieś tam zdobyć. Jak się zdobędzie to
jednak ma się satysfakcję, że się ma.[3] Bo kolekcjonowanie to:
„Kolekcjoholizm”
Prywatne Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rębkowskiej |
Muzeum-skansen Mariana Pietrzaka w Sokołowie Podlaskim |
(...) jak się w to wchodzi tak pomału i dochodzi się do jakiego etapu to
inaczej się patrzy i to tak jakby wciąga i ja to mogę porównać do nałogu
pijackiego w sposób może negatywny, ale rzeczywiście to coś jest[4]. Kolekcjonowanie to
przyjemność nałogu, który mimo iż sprzeczny z naukowymi dowodami o wymiernej szkodliwości,
niepostrzeżenie sukcesywnie wciąga, rekompensując – jak każdy nałóg – ewentualne
moralne wątpliwości poczuciem szczęścia, spełnienia, rozkoszy. Zdarza się
także, że kolekcjonerstwo bywa jedynym „nałogiem” na który zbieracz sobie pozwala:
Nie pije, nie pale, jedyna moja słabość –
diabły (...).Jak bym miał pieniądze,
to by poszły za diabły, ale ja przeważnie chodzę bez pieniędzy. Dom bym
puścił... Pani nie wyobraża sobie, co to jest... (zbieractwo, kolekcjonerstwo,
przyp. M.J.) Ja na piechotę bym poszedł, jak bym wiedział o diable (...)[5].Rzeczy zaczynają panować nad
człowiekiem – kolekcjonerzy to czują, ale nie mogą się od nich „uwolnić”.
Kolekcjonerstwo jest być może „nieuleczalne”, kto raz wpadł w nałóg będzie w
nim tkwił.
Ale też w wypadkach zależności od
statusu majątkowego „nałóg” kolekcjonowania, jeśli znajdzie aprobatę w rodzinie
– ważąc na szali – przynosi więcej korzyści, niż strat, bo należy do dziedziny
sztuki ars colligendi i jest formą
działalności kulturalnej, wysoko wartościowanej w kulturze zachodniej[6] może przynieść w
rezultacie poklask, aprobatę, społeczny szacunek, poddającemu się swojej
„manii” gromadzenia – kolekcjonerowi.
Muzeum Diabła Polskiego w warszawie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz