11/28/2012

Grzechy główne kolekcjonera

Dla wszystkich właścicieli świat ich kolekcji, to świat w jasny sposób pozytywnie zwaloryzowany, który umożliwia ich niewypowiedzianą potrzebę obcowania z wartościami i wyższym porządkiem sacrum, który kolekcja w pewien sposób uosabia i unaocznia. Nie poddają go w żadną wątpliwość. Zbiór stanowi wartość wyższą i apriori i aposteriori. Kolekcjonowanie jest piękną ideą, a kolekcje są idealne. Każdy uważa swoją kolekcję za „najlepszą”, marzy żeby taka była, taka jest w jego oczach, dokłada wszelkich starań, by była „doskonała”. „Rzadko coś innego uważamy za cenne.”[1].
Kryje się w tym trochę pychy, lecz jest to pycha uzasadniona, bo kolekcjoner – właśnie – jest dumny z siebie, czy ze swojego zbioru ? Porządek rzeczy miesza się z porządkiem ludzkim, a rzecz z człowiekiem. Chciałoby się powiedzieć kolekcja i kolekcjoner to zespolona jedność, której nie da się rozdzielić. Współistnieją jak jeden złożony organizm: człowiek i wybrane przez niego rzeczy. On zapewnia im drugie, różne od pierwszego życie. Ich rolą jest zachowanie pamięci o tym czym były, zostały tej pamięci nośnikami: kijanki już nie piorą, na kołowrotkach się nie przędzie, na łóżkach się nie śpi. Rzeczy mają „opowiadać” o swojej przeszłości: jak prały, jak się przędło, na jakich łóżkach się spało. I nawet jeśli włączony zostaje na chwilę gramofon lub tka się na krosnach to wyjęte z „naturalnego” porządku rzeczy, „grają” już tylko swoje nowe role, są aktorami przeszłości. Kolekcjoner jest ojcem, „protektorem”, opiekunem, który chciałby zdobyć tych rzeczy „do opieki” jak najwięcej. Jest „chciwy” chciwością w sposób nieumiarkowany, wyłuskiwaniem wszystkiego – „naj” lub imperatywem ratowania. I tu „nieczyste” mogą być kolekcjonerskie myśli, by mieć więcej, by więcej zachować przed ostatecznym wyrzuceniem na śmietnik i wiecznym unicestwieniem, aby zostało dla potomnych, po to by poznali rzeczy, które żyły w przeszłości. To kolekcjonerska misja: chronić i edukować, a więc trzeba posiąść jak najwięcej, by jak najwięcej ocalić i jak najlepiej przywołać przeszłość. Gniew kolekcjonera mógłby zaistnieć tylko wtedy, gdyby ktoś próbował wydrzeć i okraść mu jego skarb-kolekcję, ale przed tym stara się zabezpieczyć jak może systemami antywłamaniowymi, kratkami, kłódkami, pilnowaniem. Jest jeszcze zazdrość to cecha uważana za negatywną, ale w każdym prawie „prawdziwym kolekcjonerze” ta cecha się pojawia. Jedni się do odczuć zazdrości w stosunku do innych kolekcjonerów, mających w ich oczach lepsze egzemplarze przyznają, inni nie „Jak się pojedzie do znajomego i on ma czego człowiek nie ma – to w pewnym stopniu trzeba to wprost powiedzieć – jest jakaś ta zazdrość. Ja tego egzemplarza nie mam i będę chciał jak nie od ciebie to gdzieś tam zdobyć. Jak się zdobędzie to jednak ma się satysfakcję, że się ma.”[2]  A na lenistwo kolekcjoner nie ma czasu, on nie ustaje, nie może sobie pozwolić na odpoczynek mając tak duży zasób do „ogarnięcia”. Wszystkie grzechy są usprawiedliwione. Kolekcjoner czyni to dla wyższego celu. Jest wybrańcem, któremu te „grzechy główne” na pewno miłosierny Pan Bóg wybaczy. A my ludzie, zrozumiemy.


[1] Wywiad z Pawłem i Iwoną Zaniewskimi z Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej w Kobyłce, 08.2012
[2] Wywiad z Tadeuszem Barankiewiczem, 08.2012



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz