|
Pan Marian Pozorek, Muzeum Chleba |
Jako zbiór rzeczy reprezentujących to co niewidzialne, kolekcja może
właściwie w pełni zaistnieć dopiero wtedy, gdy zostanie udostępniona do
oglądania
Część kolekcjonerów dochodzi do etapu upublicznienia swojego zbioru, wchodząc
na wyższy poziom kolekcjonerstwa i organizując
swoje muzea.
Nie trzymać tego dla siebie. Można mieć coś w sejfie, na ścianie, ale
większą radość sprawia jak coś pokazuję.
„Zakręcony” na punkcie swojej kolekcji i wierzący w sens przedsięwzięcia kolekcjoner
zrobi wszystko, by kolekcję móc zaprezentować
Nie miałem innych możliwości. Wtedy przyszedł mi pomysł – przecież
można ulokować w bloku, w nowoczesnym bloku może być i to też będzie bardzo
ciekawe.
|
Pan Marian Pietrzak, Muzeum Skansen Regionu Sokołowskiego |
Upublicznienie i pokazywanie kolekcji
jest sposobem na uznanie zbioru, a tym samym kolekcjonera przez szerszą
publikę, a dostęp do kolekcji dla celów naukowych, kolekcjoner uważa wręcz za
swój obowiązek
Jeszcze studentów
przyjmuję. Jak ktoś coś naukowo robi, to tak, bo to jest mój obowiązek uważam,
ale tak żeby się pokazać, już mi to przeszło. Wystawianie kolekcji na
okolicznościowych wystawach i imprezach, poza prezentacją samej kolekcji dają
szansę kolekcjonerowi na zademonstrowanie swojej wiedzy. Kolekcjonerzy o to
zabiegają i bardzo chętnie przyjmują, a nawet proponują swoim urzędom gminy,
miasta takie prezentacje, które nie zawsze znajdują odzew (o niewystarczającym
zainteresowaniu najbliższych władz gminy lub miasta mówią wszyscy:
|
Pan Tadeusz Barankiewicz, MuzeumWsi Garwolińskiej |
Barankiewicz, Grąbczewski, Pietrzak, Zaniewscy). Są aktywni, oczekując na
aplauz ze strony władz, które najczęściej z racji niewystarczającego
zainteresowania postrzegane są jako hierarchia niedostrzegająca oddolnych
inicjatyw „zwykłych” ludzi.
W tej chwili
inni działacze, bo mam kontakt z ludźmi, którzy w tym kierunku działają, pod
kątem ratowania staroci rozmawiamy, to widać, że my jesteśmy potrzebni jeśli
jakąś wystawę trzeba gdzieś w ośrodku kultury(...)
Oczekują współpracy w dużo większym zakresie, niż władze oferują. Podkreślają,
globalny udział własnych środków finansowych i są dumni z tego, że SAMI – w
podtekście „swojej zaradności” byli i są w stanie budować swoje kolekcje.
Wszystko robimy z własnych środków. Kwestia pieniędzy, nawet
jeśli występuje w
|
Pan Wiktoryn Grąbczewski, Muzeum Diabła Polskiego |
podtekście, nie jest podawana jako problem nr 1. Na miejscu
pierwszym we wszystkich działaniach stoi tzw. dobro kolekcji, czyli zauważenie
i podzielenie się z jak największą liczbą osób swoim zbiorem, pokazanie go.
Małgorzata Jaszczołt: A myśli pan, że taka kolekcja, taki zbiór ma
sens dopiero wtedy, kiedy inni mogą to zobaczyć ? To powinno być dla innych ?
Marian
Pietrzak: Tak, bo cóż dla siebie ? Dla
siebie to ja i tak widzę wszystko. A to chodzi o to, żeby innym pokazać –
zobacz jak to wyglądało kiedyś, do czego to było używane, kto się tym
posługiwał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz