1/09/2013

O płciowości kolekcjonowania. Anielskie żony kolekcjonerów I dlaczego nie mężowie kolekcjonerek ?

 
   Ze statystyk z krajów zachodnich wynika, iż większość kolekcjonerów to mężczyźni. „W historii kolekcjonowania to właśnie mężczyźni byli głównymi bohaterami, a kolekcjonowanie, jak się wydaje, nadal jest uważane za aktywność męską”[1] Tylko w wieku dziecięcym zbieranie rozkłada się parytetowo, a wraz z wiekiem szala powoli przechyla się na korzyść mężczyzn. Obracamy się więc w świecie, klasycznie zdominowanym przez mężczyzn. Taki stan nie jest zaskakujący, ani historycznie, ani społecznie. Kulturowo, kolekcjonerstwo nie było naznaczone męskim tabu, nie było też „zabronione”. To jednak mężczyźni zdominowali dziedzinę „poważnego kolekcjonerstwa” – podobnie jak inne domeny publiczne. Kobiety zanurzone przez wieki w sferze domowej nie dysponowały ani czasem, ani możliwościami finansowymi, by móc gromadzić ważne precjoza. Ale to nie znaczy, że ta powszechna ludzka skłonność całkowicie je ominęła. Swojego „zbieractwa”, które obejmowało domowe utensylia (np. filiżanki), bibeloty czy stroje (np. suknie i buty) kobiety nie definiowały jako zaplanowanego kolekcjonerstwa – po prostu przybywało im rzeczy, których szkoda było wyrzucić i które się podobały. W wielu wypadkach taka sytuacja ma miejsce do dzisiaj – to ktoś z zewnątrz może nadać rangę tym często niezamierzonym zbiorom, które powstają w służbie estetyzacji życia. Bo „męskie kolekcje”, nawet jeśli „niepoważne” są zabawą na poważnie. 

    Kolekcjonowanie „(...) najczęściej opisuje się przez odniesienie do działań uważanych jeszcze do niedawna w naszej kulturze za typowe dla mężczyzn: polowanie, sport, działalność naukowa, artystyczna”[2] Chociaż można dowodzić, że kolekcjonowanie wymaga także dla przeciwwagi cech kobiecych, jawi się raczej jako typowo męskie zajęcie, współbrzmiąc z tradycyjnym pojmowaniem męskości i przypisywanymi mężczyznom cechami: agresji i rywalizacji w pracy zawodowej. Ale charakterystyczne cechy kolekcjonera obejmują zarówno „męską”: agresję, konkurencyjność i pragnienie dominacji, jak i „kobiece”: ocalanie, pielęgnację, kreatywność[3].
Może to biologia męskiego mózgu jest „odpowiedzialna” za skłonności kolekcjonerskie ? Żeby zostać kolekcjonerem trzeba mieć w sobie dużo determinacji, pasji, ale także rozbudowanej potrzeby posiadania i panowania. Ale faktycznie i kobiety nie są przecież pozbawione tych cech. Znane są w historii – co prawda nieliczne – kobiety kolekcjonerki, np. Katarzyna Medycejska, Katarzyna Wielka. (Na 4 przebadane przeze mnie muzea, tylko w jednym istniała „kobieca” kolekcja)[4]. Kolekcjonerstwo nie jest pragmatyczne, jest „przywilejem” na który mogą sobie pozwolić tylko marzyciele. Kolekcjonerstwo bywa zabawą, ale bywa poważnym zajęciem, które niesie w sobie poważne treści, jak ocalanie, ochrona, przetrwanie.
Wiktoryn Grąbczewski.: Mój sukces polega na tym, że ja nie na poważnie, a ja się bawię tym[5].
Marian Pietrzak: (...) chciałem to wszystko ocalić od zapomnienia (...)[6]
Być może nazbyt uwikłane w codzienność kobiety nie potrafią w „męskim” stopniu wyjść poza nią i stworzyć swojego świata iluzji. Bo każdy kolekcjoner to trochę Piotruś Pan, wyrośnięty, ale marzący o wolności w Nibylandii, świecie, którego nie ma na prawdę, ale który istnieje w marzeniach. „Podróż” do wyobrażonego świata co prawda oddala od „prawdziwego” życia, ale dostarcza nieziemskich wrażeń, zaspokaja potrzebę kreatywności. Kobiety wprowadzają równowagę, przypominając o rzeczywistości. To dzięki żonie kolekcjoner zachowuje zdrowe proporcje, nie grozi mu „przedawkowanie” i pełen „odjazd”. Być może kobiety spożytkowałyby bardziej pragmatycznie pieniądze, gdyby to one nimi dysponowały.
Marian Pietrzak „(..) bo pieniądze trzeba było wydać, a panie są chytre na pieniądze więcej[7]
W „naznaczonych” kolekcjonerstwem rodzinach, w których pasja zbieracza w dużym stopniu wpływa na ich organizację, kolekcjonerzy cieszą się pewnymi względami, mają rolę dominującą, co nie oznacza, że są despotami. Kolekcjonerzy mają świadomość swoich wyjątkowych przywilejów w rodzinie, mówią o tym. Ale kolekcjonerowi przeciwstawić się nie sposób, walczyć.
Tadeusz Barankiewicz: Żona wie, że nie wygra. Ja mam trudny charakter i jak na coś się uprę, niech się wali, niech się pali, muszę osiągnąć.[8]
         Na szczęście dzieje się tak, że żony po czasie także zaczynają odczuwać kolekcjonerską satysfakcję. Może to rzeczy działają w sposób zawładczający, w tym objawia się ich „moc” ? A może proces mimikry kulturowej. Nie spotkałam zbuntowanych żon. I nawet jeśli takie istnieją – należą z pewnością do mniejszości w tym towarzystwie. Kolekcjonerzy żyją w rodzinach „tradycyjnych”, w takich, w których to realnie mężczyzna – silny charakter i osobowość jest głową rodziny. Kobieta taką sytuację przyjmuje – rzec można – z pokorą, nie mając w zasadzie wyjścia, jak tylko pogodzić się z „ułomnością” męża. Ale to nie znaczy, że jest nieszczęśliwa, jakaś cząstka radości z kolekcjonowania spływa i na nią. Pasja podzielana z mężem staje się jej udziałem. Zdarza się, że z czasem zaczyna dzielić pasję małżonka, pojawia się zrozumienie dla tej pasji i zainteresowanie, bywa, że również autentyczny podziw i szacunek dla męża „utracjusza”, który „w kolekcji się zatraca
Jadwiga Pietrzak: Żona „musi” podzielać pasję męża. Na początku była „wściekła” na tę „pasję” męża, ale później przekonała się do niej, bo nie było innego wyjścia. (...) Musiałam to zaakceptować, bo inaczej musiałabym się rozejść z mężem.[9]. Bo można albo trwać razem w tym pozytywnym „szaleństwie” albo odejść.
To żony są najbliższymi współpracowniczkami kolekcjonerów. Zdarza się, że razem jeżdżą na „połów”, pomagają organizować kolekcję, jeśli powstaje muzeum oprowadzają zwiedzających. Wszystkie poznane przeze mnie żony kolekcjonerów – to kobiety wyjątkowe, pełne empatii dla nietypowego zajęcia mężów. Stoją trochę z boku, jak asystentki, zajmują się logistyką, pomagają jeśli zaistnieje taka potrzeba lub po prostu zostawiają w spokoju.
Tadeusz Barankiewicz: Jeśli chodzi o żonę to nie przeszkadza mi, to jest bardzo duży plus[10].
     A ich mężowie – bardziej niż Lech Wałęsa[11] – zauważają swoje wspierające i skupione na codzienności „Danuty”[12], bez których te przedsięwzięcia na pewno nie działałyby tak sprawnie. To one wierzą, wspierają, organizują dom, „dają” czas wolny. Za stanie w drugim szeregu im też należy się „gloria i chwała”. Zdarza się, że żony dla podkreślenia małżeńskiej wspólnoty występują formalnie jako współwłaścicielki kolekcji.
Małgorzata Jaszczołt: Ale żona się zgadza na tę pana pasję ? Podziela w jakiś sposób ?
Wiktoryn Grąbczewski: Bardzo. (...) Ja mam bardzo mądrą żonę mądrego człowieka, pani nie uwierzy, ale my się wcale nie sprzeczamy, nie kłócimy...[13]
Ale wyobraźmy sobie, że mamy w domu kolekcjonera, który wszystkie finansowe nadwyżki wydaje na rzeczy, które nie zawsze cieszą się społecznym prestiżem (jak np. dobry samochód), który większość czasu poświęca na zajmowanie się swoim zbiorem, który zgromadzone przez siebie przedmioty traktuje na równi z ludźmi, który pewnie też jest w znacznym stopniu (w zależności od zakresu kolekcji) monotematyczny, którego myśli zaprząta głównie kolekcja. Żeby to wszystko „znieść” trzeba być doprawdy Aniołem. Ale być może za parę lat – w czasach gdy coraz bardziej płeć kulturowa i wszystko co do niej przynależy, będzie zależna od indywidualnego wyboru, takimi samymi Aniołami dla kolekcjonerek będą musieli stać się mężczyźni ? A może nic się nie zmieni i kobiety na „zawsze” pozostaną towarzyszkami swoich szalonych, pragnących zapisać się w ziemskiej wieczności partnerów ? Jedno jest pewne – wieczna jest ars colligendi (czyli sztuka kolekcjonowania).


[1] Tańczuk R., (2011) Ars Colligendi. Kolekcjonowanie jako forma aktywności kulturalnej, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s. 272
[2] Tańczuk R. op. cit., s. 272
[3] za Tańczuk R., [w:] R.W. Belk Russel W. Collecting In consumer cociety, „The collecting Cultures Series”, London-New York 1995 s. 272
[4] Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej w Kobyłce jest wspólnym partnerskim dziełem Iwony i Pawła Zaniewskich
[5] Wywiad z Wiktorynem Grąbczewskim, Muzeum Diabła Polskiego Przedpiekle w Warszawa, 26.05.2012 r.
[6] Wywiad z Marianem Pietrzakiem, Muzeum-Skansen Ziemi Sokołowskiej w Sokołowie Podlaskim,  15.07.2012
[7] ibidem
[8] Wywiad z Tadeuszem Barankiewiczem, Prywatne Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rękowskiej, 13.08.2012 r.
[9] Jadwiga Pietrzak, Wywiad z Marianem Pietrzakiem, op. cit.
[10] Wywiad z Tadeuszem Barankiewiczem, op. cit.
[11] Z wywiadów prasowych z Lechem Wałęsą
[12] Danuta Wałęsa, Marzenia i tajemnice, Wydawnictwo Literackie 2011
[13] Wywiad z Wiktorynem Grąbczewskim, Muzeum Diabła Polskiego Przedpiekle, 26.05.2012 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz