Ze
statystyk z krajów zachodnich wynika, iż większość kolekcjonerów to mężczyźni. „W
historii kolekcjonowania to właśnie mężczyźni byli głównymi bohaterami, a
kolekcjonowanie, jak się wydaje, nadal jest uważane za aktywność męską”[1] Tylko w wieku dziecięcym
zbieranie rozkłada się parytetowo, a wraz z wiekiem szala powoli przechyla się
na korzyść mężczyzn. Obracamy się więc w świecie, klasycznie zdominowanym przez
mężczyzn. Taki stan nie jest zaskakujący, ani historycznie, ani społecznie. Kulturowo,
kolekcjonerstwo nie było naznaczone męskim tabu, nie było też „zabronione”. To
jednak mężczyźni zdominowali dziedzinę „poważnego kolekcjonerstwa” – podobnie
jak inne domeny publiczne. Kobiety zanurzone przez wieki w sferze domowej nie
dysponowały ani czasem, ani możliwościami finansowymi, by móc gromadzić ważne
precjoza. Ale to nie znaczy, że ta powszechna ludzka skłonność całkowicie je
ominęła. Swojego „zbieractwa”, które obejmowało domowe utensylia (np.
filiżanki), bibeloty czy stroje (np. suknie i buty) kobiety nie definiowały
jako zaplanowanego kolekcjonerstwa – po prostu przybywało im rzeczy, których
szkoda było wyrzucić i które się podobały. W wielu wypadkach taka sytuacja ma
miejsce do dzisiaj – to ktoś z zewnątrz może nadać rangę tym często
niezamierzonym zbiorom, które powstają w służbie estetyzacji życia. Bo „męskie
kolekcje”, nawet jeśli „niepoważne” są zabawą na poważnie.
Kolekcjonowanie „(...) najczęściej
opisuje się przez odniesienie do działań uważanych jeszcze do niedawna w naszej
kulturze za typowe dla mężczyzn: polowanie, sport, działalność naukowa,
artystyczna”[2]
Chociaż można dowodzić, że kolekcjonowanie wymaga także dla przeciwwagi cech
kobiecych, jawi się raczej jako typowo męskie zajęcie, współbrzmiąc z
tradycyjnym pojmowaniem męskości i przypisywanymi mężczyznom cechami: agresji i
rywalizacji w pracy zawodowej. Ale charakterystyczne cechy kolekcjonera
obejmują zarówno „męską”: agresję, konkurencyjność i pragnienie dominacji, jak
i „kobiece”: ocalanie, pielęgnację, kreatywność[3].
Może to biologia męskiego mózgu
jest „odpowiedzialna” za skłonności kolekcjonerskie ? Żeby zostać kolekcjonerem
trzeba mieć w sobie dużo determinacji, pasji, ale także rozbudowanej potrzeby
posiadania i panowania. Ale faktycznie i kobiety nie są przecież pozbawione tych
cech. Znane są w historii – co prawda nieliczne – kobiety kolekcjonerki, np.
Katarzyna Medycejska, Katarzyna Wielka. (Na 4 przebadane przeze mnie muzea, tylko
w jednym istniała „kobieca” kolekcja)[4]. Kolekcjonerstwo nie jest
pragmatyczne, jest „przywilejem” na który mogą sobie pozwolić tylko marzyciele.
Kolekcjonerstwo bywa zabawą, ale bywa poważnym zajęciem, które niesie w sobie
poważne treści, jak ocalanie, ochrona, przetrwanie.
Wiktoryn Grąbczewski.: Mój sukces polega na tym, że ja nie na
poważnie, a ja się bawię tym[5].
Marian Pietrzak: (...) chciałem to wszystko ocalić od zapomnienia
(...)[6]
Być może nazbyt uwikłane w
codzienność kobiety nie potrafią w „męskim” stopniu wyjść poza nią i stworzyć
swojego świata iluzji. Bo każdy kolekcjoner to trochę Piotruś Pan, wyrośnięty, ale
marzący o wolności w Nibylandii, świecie, którego nie ma na prawdę, ale który
istnieje w marzeniach. „Podróż” do wyobrażonego świata co prawda oddala od
„prawdziwego” życia, ale dostarcza nieziemskich wrażeń, zaspokaja potrzebę
kreatywności. Kobiety wprowadzają równowagę, przypominając o rzeczywistości. To
dzięki żonie kolekcjoner zachowuje zdrowe proporcje, nie grozi mu
„przedawkowanie” i pełen „odjazd”. Być może kobiety spożytkowałyby bardziej
pragmatycznie pieniądze, gdyby to one nimi dysponowały.
Marian Pietrzak „(..) bo pieniądze trzeba było wydać, a panie są
chytre na pieniądze więcej”[7]
W „naznaczonych” kolekcjonerstwem
rodzinach, w których pasja zbieracza w dużym stopniu wpływa na ich organizację,
kolekcjonerzy cieszą się pewnymi względami, mają rolę dominującą, co nie
oznacza, że są despotami. Kolekcjonerzy mają świadomość swoich wyjątkowych
przywilejów w rodzinie, mówią o tym. Ale kolekcjonerowi przeciwstawić się nie
sposób, walczyć.
Tadeusz Barankiewicz: Żona wie, że nie wygra. Ja mam trudny
charakter i jak na coś się uprę, niech się wali, niech się pali, muszę osiągnąć.[8]
Na szczęście dzieje się tak, że żony
po czasie także zaczynają odczuwać kolekcjonerską satysfakcję. Może to rzeczy
działają w sposób zawładczający, w tym objawia się ich „moc” ? A może proces
mimikry kulturowej. Nie spotkałam zbuntowanych żon. I nawet jeśli takie
istnieją – należą z pewnością do mniejszości w tym towarzystwie. Kolekcjonerzy
żyją w rodzinach „tradycyjnych”, w takich, w których to realnie mężczyzna –
silny charakter i osobowość jest głową rodziny. Kobieta taką sytuację przyjmuje
– rzec można – z pokorą, nie mając w zasadzie wyjścia, jak tylko pogodzić się z
„ułomnością” męża. Ale to nie znaczy, że jest nieszczęśliwa, jakaś cząstka
radości z kolekcjonowania spływa i na nią. Pasja podzielana z mężem staje się
jej udziałem. Zdarza się, że z czasem zaczyna dzielić pasję małżonka, pojawia
się zrozumienie dla tej pasji i zainteresowanie, bywa, że również autentyczny podziw
i szacunek dla męża „utracjusza”, który „w kolekcji się zatraca
Jadwiga Pietrzak: Żona „musi” podzielać pasję męża. Na
początku była „wściekła” na tę „pasję” męża, ale później przekonała się do
niej, bo nie było innego wyjścia. (...)
Musiałam to zaakceptować, bo inaczej musiałabym się rozejść z mężem.[9].
Bo można albo trwać razem w tym pozytywnym „szaleństwie” albo odejść.
To żony są najbliższymi współpracowniczkami kolekcjonerów.
Zdarza się, że razem jeżdżą na „połów”, pomagają organizować kolekcję, jeśli
powstaje muzeum oprowadzają zwiedzających. Wszystkie poznane przeze mnie żony
kolekcjonerów – to kobiety wyjątkowe, pełne empatii dla nietypowego zajęcia
mężów. Stoją trochę z boku, jak asystentki, zajmują się logistyką, pomagają
jeśli zaistnieje taka potrzeba lub po prostu zostawiają w spokoju.
Tadeusz Barankiewicz: Jeśli
chodzi o żonę to nie przeszkadza mi, to jest bardzo duży plus[10].
A ich mężowie – bardziej niż Lech Wałęsa[11] – zauważają swoje wspierające
i skupione na codzienności „Danuty”[12], bez których te
przedsięwzięcia na pewno nie działałyby tak sprawnie. To one wierzą, wspierają,
organizują dom, „dają” czas wolny. Za stanie w drugim szeregu im też należy się
„gloria i chwała”. Zdarza się, że żony dla podkreślenia małżeńskiej wspólnoty
występują formalnie jako współwłaścicielki kolekcji.
Małgorzata Jaszczołt: Ale żona się zgadza na tę pana pasję ?
Podziela w jakiś sposób ?
Wiktoryn Grąbczewski: Bardzo. (...) Ja mam bardzo mądrą żonę
mądrego człowieka, pani nie uwierzy, ale my się wcale nie sprzeczamy, nie
kłócimy...[13]
Ale wyobraźmy sobie, że mamy w
domu kolekcjonera, który wszystkie finansowe nadwyżki wydaje na rzeczy, które
nie zawsze cieszą się społecznym prestiżem (jak np. dobry samochód), który
większość czasu poświęca na zajmowanie się swoim zbiorem, który zgromadzone przez
siebie przedmioty traktuje na równi z ludźmi, który pewnie też jest w znacznym
stopniu (w zależności od zakresu kolekcji) monotematyczny, którego myśli
zaprząta głównie kolekcja. Żeby to wszystko „znieść” trzeba być doprawdy
Aniołem. Ale być może za parę lat – w
czasach gdy coraz bardziej płeć kulturowa i wszystko co do niej przynależy, będzie
zależna od indywidualnego wyboru, takimi samymi Aniołami dla kolekcjonerek będą
musieli stać się mężczyźni ? A może nic się nie zmieni i kobiety na „zawsze” pozostaną
towarzyszkami swoich szalonych, pragnących zapisać się w ziemskiej wieczności
partnerów ? Jedno jest pewne – wieczna
jest ars colligendi (czyli sztuka kolekcjonowania).
[1] Tańczuk R., (2011) Ars Colligendi. Kolekcjonowanie jako forma
aktywności kulturalnej, Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, s.
272
[2] Tańczuk R. op. cit., s.
272
[3] za Tańczuk R., [w:] R.W.
Belk Russel W. Collecting In consumer
cociety, „The collecting Cultures Series”, London-New York 1995 s. 272
[4] Muzeum Oręża i Techniki
Użytkowej w Kobyłce jest wspólnym partnerskim dziełem Iwony i Pawła Zaniewskich
[5] Wywiad z Wiktorynem Grąbczewskim,
Muzeum Diabła Polskiego Przedpiekle w Warszawa, 26.05.2012 r.
[6] Wywiad z Marianem Pietrzakiem,
Muzeum-Skansen Ziemi Sokołowskiej w Sokołowie Podlaskim, 15.07.2012
[7] ibidem
[8] Wywiad z Tadeuszem Barankiewiczem,
Prywatne Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rękowskiej, 13.08.2012 r.
[9] Jadwiga Pietrzak, Wywiad z
Marianem Pietrzakiem, op. cit.
[10] Wywiad z Tadeuszem
Barankiewiczem, op. cit.
[11] Z wywiadów prasowych z
Lechem Wałęsą
[12] Danuta Wałęsa, Marzenia i
tajemnice, Wydawnictwo Literackie 2011
[13] Wywiad z Wiktorynem
Grąbczewskim, Muzeum Diabła Polskiego Przedpiekle, 26.05.2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz