Za sprawowaną bezinteresowną
opiekę, rzeczy mogą się odwdzięczyć swojemu opiekunowi tylko swoją „niemą”
wdzięcznością, bogatą za to tym, co w sobie deponują. Każdy kolekcjoner rozumie
swoje zebrane „materialne istnienia”, potrafi czytać z każdego swojego elementu
kolekcji, a jeśli nie zna historii, bo nie udało mu się jej nabyć wraz z
przedmiotem, to próbuje ją dopowiedzieć, wydedukować, domyśleć się Fajne jest dochodzenie do czegoś,
dopowiedzenie historii przedmiotu, często to się dzieje od zera.[1] Potencjalne znaczenie
każdego przedmiotu jest niewyczerpalne, ale oznacza to, że zbieracz musi
zdecydować, co przedmiot właściwie dla niego znaczy[2]
Znana biografia przedmiotu nie
jest warunkiem sine qua non nabycia obiektu, ale wtedy jeśli przedmiot jest
„goły”, trzeba go dopowiedzieć, wypełnić jego materialność słowem. Każdy
kolekcjoner intuicyjnie wie, że dopiero historia i rzecz stanowią idealne
dopełnienie. Dlatego drąży, szuka, lub domyśla się tworząc historię
dopowiedzianą. Ja zanim przedmiot kupię
czy dostanę, staram się pogadać z człowiekiem i stwarza to w tym momencie
możliwość ożywienia tego przedmiotu, bo on ma swoją historię, bo o nim można
opowiadać. Wiadomo, że historia powinna być precyzyjna, a precyzyjna nie jest.
(...) Teraz jest możliwość pisania, a dawniej ludzie tego pisania nie znali, to
przekazywanie było przez to powtarzanie, może później one lekko się
zniekształcały, ale sens był ten sam i tutaj wiele informacji takich miała i ja
sobie zapisałem zeszyt 16-kartkowy tych wspomnień, które mama mi opowiadała i
żałuję, że wszystkiego się nie dowiedziałem. Mam tyle pytań, tyle rzeczy które
warto byłoby dowiedzieć się, niestety ci
ludzie zabierają to do grobu (…).[3] Także Marian Pietrzak
dowiaduje się jak najwięcej o nabywanych przedmiotach, robi notatki, ale nie
zapisuje dokładnie tych informacji. Uważa, że wszystkie pamięta. Z kolei dla
Grąbczewskiego każdy diabeł ma wartość w powiązaniu opowieścią o nim U mnie to bogactwo jest, że każdy diabeł ma
swoją legendę lub przysłowie[4].
Małgorzata Jaszczołt: Pamięta pan dokładnie gdzie pan to kupił i
to wszystko czego dowiedział się pan o przedmiocie ?
Tadeusz Barankiewicz: Tak, ale po mnie to wszystko zniknie i
wydaje mi się, że będę sobie w zimie spokojnie prowadził taką ewidencję, bo
sama sztuka – napisanie kareta coupe szt. 1 nie daje nic, ale napisanie skąd ta
kareta pochodzi i jaką historię przebyła – to jest najważniejsze w tej karecie[5].
Rzeczy są w posiadaniu władzy przenoszenia w przeszłości i
teraźniejszośc”.[6] Poprzez zmienność
niesionych przez rzeczy kontekstowych znaczeń, możliwe jest różnorodne ich
odczytywanie, a nawet pewna zamierzona lub nie (a więc nienacechowana
negatywnie) „manipulacja” nimi. Kolekcjoner odczytuje więc rzeczy na swój
sposób, tworzy swoje byty, które nie zawsze mają naukowe uzasadnienie. Ale nie
można też odmawiać rzetelności tym, którzy poszukują „prawdy”, pytają, czytają,
drążą, dążąc do tego, aby kolekcja miała swoje uzasadnienie istnienia.
Otwarta bezinteresowna postawa
kolekcjonera – rozumianego jako podmiot – na przedmiot pozwala mu go
doświadczyć, a przedmiot zmieniany jest w doświadczenie[7]. To uwrażliwienie odkrywa,
nadaje, przypisuje przedmiotom wartościowość, która jest dla nich pewną stałą. Jednocześnie splatając historię budowania kolekcji z samą kolekcją, dostarcza ona
kolekcjonerowi wzoru opowieści autobiograficznej[8], a my badacze „czytamy” i
kolekcję i jej właściciela symultanicznie, bez wartościowania tych dwóch
„elementów”. „(...) Poszczególne obiekty są indeksami konkretnych wydarzeń i
doświadczeń związanych z kolekcjonerską biografią jednostki”, a Przedmioty w kolekcji zawsze odsyłają do
kolekcjonera[9]
Można po raz kolejny skonstatować, że „kolekcjoner i jego kolekcja – to jedno.
[1] Zaniewski Paweł, wywiad z
dn. 8.08. 2008 r.
[2] Tańczuk R., op. cit., s.
226
[3] Barankiewicz T. op. cit.
[4] Grąbczewski W., wywiad z
dn. 26.09. 2012 r.
[5] Barankiewicz T., op. cit
[6] Barański J. Świat rzeczy, 2007, Kraków: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego, s. 19
[7] Tańczuk, op. cit. s. 227
[8] Tańczuk, s. 284
[9] Ibidem, s. 284
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz