Diabły witają mnie – można rzec – już od progu, czyli
korytarza prowadzącego do mieszkania „diablologa” pana Wiktoryna Grąbczewskiego.
Są też w mieszkaniu, ale przede wszystkim zaadaptowanej na muzeum piwnicy
wielkiego bloku i może to jest najlepsze dla nich wielkomiejskie miejsce ? Spoglądają
na mnie – bo diabły, choć nieożywione w swych wizerunkach, wydają się prowadzić
swoje potajemne życie i zdaje się jakby w każdym z nich tkwił potencjał ożywienia
ich mocą diabelskości. Jedne są tajemnicze z pasterskich lasek, inne rubaszne
na kuflach, poważne jako rzeźbiarskie dzieła, humorystyczne na rysunkach
Andrzeja Mleczko, przytulanki do poduszki, wcielenia zła – w osobie
Hitlera-diabła, pokonywane przez świętych na obrazach (święty Jerzy) i jako
przeciwwaga dla sił anielskich, diabły uwodzące i skruszone, ale jest i Chrystus
Frasobliwy, który na diable siedzi i diabelska rzeźbiona piłka na Euro 2012; diabły
radosne, smutne, poważne, sympatyczne i w zasadzie brak takich do których nie
można by poczuć sympatii. Diabły różnej proweniencji z różnych stron Polski, wykonane
rożnymi technikami przybierające najrozmaitsze oblicza, kształty, faktury, gadżety
z wizerunkami diabła, wykonane przez profesjonalistów, artystów ludowych i
dzieci. Nie sposób scharakteryzować wymienić wszystkich z tego bogatego zbioru.
Wszystko o swoich diabłach wie ich właściciel – pan Wiktoryn Grąbczewski, który
chętnie oprowadza każdego kto się z nim umówi.
A czy diabły to wdzięczny przedmiot kolekcji ? Wizyta u kolekcjonera
przekonuje, że odrzuciwszy uprzedzenia diabeł może się okazać nawet kimś bliskim.
Nie demonizujmy diabła, który biorąc na siebie zło może zabiera go nieco z nas,
nie potępia przywar, a nawet pomaga się z nimi mierzyć. Kolekcja diabelskich wizerunków
mierzy się z postacią biblijną, obrosłą w bogate odniesienia, zapisaną na trwale
w wierzeniach i wyobrażeniach, biorąc na siebie aspekt ludyczny tego bogatego
kulturowego wątku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz