Skansen w Łochowicach - pasja sołtysa, pana Jacka Grzywacza. Maszyny rolnicze zbiera już od wielu lat, jest sławny. Swoje eksponaty wozi po całej Europie. Dziwi się czemu na dożynki koło Szczecina musi wieźć lawetą właśnie swoje traktory, czy nie ma nic w pobliżu?
Chyba nie ma, albo nie tak piękne jak te, które stoją na podwórku pod rodzinnym domem Państwa Grzywaczów w Łochowicach niedaleko Bydgoszczy. Są wycieczki, są turyści, są zajęcia z dziećmi - w tym właśnie specjalizuje się żona, która prowadzi w altanie na terenie muzeum lekcje na powietrzu. Tu poznaje się rodzaje zbóż, dawne urządzenia, odbywają się zielone szkoły. Nie odmawiają nikomu jeśli chodzi o angażowanie się w różne, interesujące działania.
Skansen otwarty został w 2000 roku przez Jacka i Urszulę Grzywaczy, ale na tablicy widnieje napis, że jest to skansen rodzinny. Muzeum wspiera dodatkowo kilkunastu wolontariuszy.
Ledwo udało nam się spotkać, pan Jacek wrócił właśnie z wyprawy do Holandii. Jest profesjonalnie, jest logo, firmowe kamizelki, magnesy na samochody. Są targi, goście, zaproszenia, sława.
Większość rzeczy reperuje, restauruje sam. W swoich zbiorach ma kilka unikatów. Altana wypełniona jest podziękowaniami i dyplomami, głównie od szkół i uczniów, ale też za udział w wydarzeniach branżowych.
W 2008 otrzymał, na przykład, puchar od Ministra Rolnictwa. Sprawa jest poważna.
W budynkach gospodarczych, przykryte kocami stoją maszyny, które nie zmieściły się na placu. Niektóre czekają na naprawę, malowanie, inne są tak cenne, że muszą stać pod dachem.
Dużo jest przy nich pracy, a czas trzeba dzielić między pasję i obowiązki. W rozwoju skansenu wspiera pana Jacka rodzina.
Niekiedy sezon to przemieszczanie się między jedną imprezą a drugą. Zazwyczaj za cenę benzyny. Wydawane są ulotki, broszury, wydawnictwa, jest logo. Wszystko finansowane jest z pieniędzy prywatnych właścicieli.
Pan Jacek zna środowisko, wszyscy spotykają się na dorocznym Balu Traktorzysty, organizowanym przez Klub "Traktor i Maszyna", którego jest członkiem. Bywa, że goście ledwo mieszczą się w sali. Klubowiczów nie brakuje.
4 komentarze:
Szkoda, że mam te jakieś 400 km do tego muzeum. coraz lepsze widzę są te muzea. Mieliście dobry pomysł na tę akcję z opisaniem tak mało znanych miejsc.
MacKawka
Dziękujemy. Jest na prawdę spora ilość najróżniejszych kolekcji prywatnych, udostępnianych zwiedzającym... i to nie tylko etnograficznych (jak myśli część osób). Cały czas mamy nadzieję, że do końca miesiąca uda nam się pokazać Muzeum Palindromów, które wydaje nam się być ciekawym przykładem muzeum, którego zbiory, choć poniekąd materialne, to nie dają się wpisać ani w schemat etnograficzny czy historyczny, ani nawet materialny. Mówiąc wprost: przedmiotem kolekcji nie jest tam maszyna, chata, strój itp. tylko "słowo" (tak nam się przynajmniej ze wstępnego rozpoznania wydaje).
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Pan Jacek to prawdziwy pasjonat – wielki szacunek dla kogoś, kto z taką miłością podtrzymuje tradycję i dzieli się nią z innymi! Niesamowite, że nawet do Holandii jeździ ze swoimi eksponatami. Takie miejsca jak skansen w Łochowicach to bezcenny kawałek historii, a lekcje na świeżym powietrzu to super sposób, żeby dzieciaki poczuły klimat dawnych czasów.
____________
https://agronova.net.pl/
Prześlij komentarz