12/05/2013

Konferencja: Muzea prywatne, społeczne i wyznaniowe w Polsce – szanse i problemy

Temat muzeów prywatnych, społecznych, wyznaniowych w Polsce wiąże się z ogromną ilością odniesień i potencjalnych interpretacji. Znaleźć można w tych mini-instytucjach kultury zmagania z tradycyjnymi rolami płci, problematykę rozgraniczania sfery publicznej i prywatnej, kryzys edukacji i szkolnictwa, pytanie o rolę religii w życiu współczesnego człowieka, problematyczne i nieegzekwowalne przepisy prawa, brak zaufania społecznego, problem społeczności „niewidzialnych”, meandry przedsiębiorczości, kulejącą informatyzację i cyfryzację. Muzea te odzwierciedlają także prawdziwie romantyczne idee – uczuciowego, silnie emocjonalnego opisywania świata i budowania relacji, buntu wobec racjonalności, pochwały kreacjonizmu, twórczej ekspresji, łamania zastanych kanonów i konwenansów, a także inspiracje folklorem, naturą i powrotem do mitycznej, rajskiej przeszłości.

Konferencja zorganizowana przez Fundację Ari Ari oraz Katedrę Muzeologii UKSW,
Instytut Filologii Klasycznej i Kulturoznawstwa
Wydział Nauk Humanistycznych
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Ul. Dewajtis 5, Aula 116
Piątek 13 grudnia 2013 w godz. 11.00-18.00.

ZAPROSZENIE

PROGRAM







10/20/2013

Seminarium w Kamieńczyku. Relacje badaczy

Poniżej relacje trójki badaczy z seminarium w Kamieńczyku: Gosi, Stefanii i Krzysztofa.


Seminarium w Kamieńczyku. Relacja Małgorzaty Jaszczołt

Subiektywna relacja z seminarium „Muzeum prywatne”[1] w Kamieńczyku

Ja w roli zaangażowanego obserwatora przedsięwzięcia.

Uczestnicy: Trzech organizatorów [2], zaproszenie prelegenci [3], prywatni muzealnicy [4], obserwatorzy [5]

Miejsce: Ośrodek PTTK w Kamieńczyku

Termin: 12-13.10.2013

Mój cel: posłuchanie wystąpień, przyjrzenie się wzajemnym relacjom muzealników  z jednej i drugiej strony – bycie w środku i na zewnątrz. Obserwacja uczestnicząca, etnograficzna klasyka.

Pierwszy dzień seminarium zaczął się dla mnie po raz kolejny osobiście, wspólną podróżą z Panią Grażynką i Marianem Pozorkami z Warszawskiego Muzeum Chleba. Te trwające od ubiegłorocznego projektu kontakty z muzealnikami świadczą - po prostu - o wzajemnej ich potrzebie, potrzebie spotkania, rozmowy. Poza stroną oficjalną istnieje sfera nieoficjalna, która rodzi się „naturalnie” w sytuacji zbieżnych „interesów”. Prywatnymi relacjami badaczy i badanych sami antropolodzy kultury i socjolodzy już zdążyli zająć się w kontekście etyki. Etyczne zachowanie dla etycznego badacza stoi na miejscu pierwszym. Z kolei badania muzeów prywatnych przechodzą w fazę współpracy, a badacze i badający stają się partnerami. Dwudniowe spotkanie w Kamieńczyku miało zintegrować środowisko samych prywatnych muzealników, którzy do tej pory nie mieli okazji do wspólnych spotkań [6] dać możliwość poznania muzealników z muzeów publicznych, było okazją do przedstawienia siebie i prezentacji swojego muzeum, ale także wysłuchania wystąpień: referatów i bieżących refleksji wytrawnych muzealników: jak dr Antoniego Bartosza i prof. Doroty Folgi-Januszewskiej; przedstawiciela NIMOZ-u Waldmara Rataja i kwestii prawnych muzealnictwa w Polsce; Janusza Byszewskiego – właściciela nietypowego „Muzeum w drodze” – niezwykłego projektu muzeum bez rzeczy; pomysłów animatorów: Edyty Ołdak, Marii Rauch i Tomasza Żemojcina, zachęt Ewy Witkowskiej do uczestnictwa w portalach społecznościowych. Ważne były zarówno sytuacje oficjalne, dające możliwość dyskusji (np. z Waldemarem Ratajem jednego dnia na temat i prof. Dorotą Folgą Janiszewską drugiego), jak i nieoficjalne podczas posiłków i wspólnego ogniska, generujące „zwykłe” rozmowy – jako jedna z uczestniczek przyznaję, że nie zawsze na tematy muzealne;) Dla niektórych wyjazd ten był „wyróżnieniem” i rzadką okazją spotkania się w takim gronie. Skromni prywatni muzealnicy podkreślali udział „ważnych” osób i możliwość siedzenia z nimi przy jednym stole. Taka nieformalna sytuacja zmniejszyła dystans między nami. Można uznać, że było to branżowe spotkanie muzealników i ludzi „okołomuzealnych”.

Jaki efekt przyniesie Kamieńczyk? Czy muzealnicy prywatni wykorzystają przywołane pomysły w prowadzeniu muzeum przełamując swoje schematy, czas pokaże. Największą wartością seminarium była możliwość spotkania środowisk  i powiedzenia głośno, że temat prywatnego muzealnictwa wymaga  dostrzeżenia przez państwo, a co za tym idzie uregulowań prawnych, ale także dobrych praktyk na poziomie samorządowym. Fundacja AriAri w każdym aspekcie będzie „monitorowała” temat dalej. Badania i ukazanie się raportu z badań „Muzea prywatne” miało znaczenie nie tylko naukowo-badawcze, ale wprowadziło środowiskowy dyskurs, który ciągle jest gorący i takie było zamierzenie, by mało znany – również w środowisku muzealniczym – temat muzeów prywatnych „chwycił”. Znamienny jest fakt, że sprawa nie wypłynęła z samego środowiska muzealnego lub urzędniczego czy ministerialnego. Spojrzenie z boku bywa inne, zwraca uwagę na rejony czasami zbyt oczywiste. A jako jedna z uczestniczek projektu, wiem, że zagadnienie jest rozwojowe i perspektywiczne.


Małgorzata Jaszczołt

Przypisy:

[1] www.muzeumprywatne.pl
[2] Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki, Fundacja Ari Ari, Stowarzyszenie z Siedzibą w Warszawie
[3] A wśród nich m.in.: prof. Dorota Folga Januszewska, Dyrektor Muzeum Etnograficznego w Krakowie dr Antoni Bartosz, Waldemar Rataj z NIMOZ-u, Janusz Byszewski z CSW
[4] Zgłoszonych było 18 muzeów z woj. Mmazowieckiego (w tym jedno z woj. Lubelskiego), a wśród nich: Warszawskie Muzeum Chleba Mariana Pozorka, Muzeum Wsi Garwolińskiej Tadeusza Barankiewicza z Woli Rębkowskiej, Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej z Kobyłki (i jedyna współwłaścicielka – kobieta Pani Iwona Zaniewska z mężem Pawłem Zaniewskim, Muzeum Kurpiowskie z Wachu i Pan Zdzisław Bziukiewicz, Muzeum Maszyn Rolniczych Józefa Kęsika z Lucina, który pojawił się oficjalnie po raz pierwszy w imieniu swojego muzeum, co warte jest podkreślenia, Muzeum Gwizdka w Gwizdałach z Romanem Kuzelyakiem i Muzeum Nietypowych Rowerów i Pan Józef Majewski z Gołębia – to Ci z którymi weszłam w bliższe seminaryjne kontakty. Ale nie mogę zapomnieć o Panu Henryku Słowikowskim – współgospodarzu, właścicielu Muzeum  Historyczno-Etnograficznego w Kamieńczyku
[5] Pojawiła się chociażby się Agata Pietrzyk, animatorka z Łazienek Królewskich i Magda Górecka z Żydowskiego Instytutu Historycznego
[6] Pierwszym spotkaniem był niedawny pierwszy ogólnopolski Zjazd kolekcjonerów Kultury Wsi i Małych Miast w Kuligowie 21-22.09.2013

Seminarium w Kamieńczyku. Relacja Krzysztofa Bądziusza

12 października 2013 r. - wyjazd w charakterze jednego z organizatorów spotkania - seminarium w Kamieńczyku k. Wyszkowa. Dla mnie osobiście nowa rola, nowe miejsce, nowi ludzie. Wszystko to w otoczeniu przepięknej nadbużańskiej okolicy.

Co zapamiętałem? Do głowy przychodzi mi przede wszystkim jedno słowo - PASJĘ. Mając okazję przeprowadzać wywiady z prywatnymi muzealnikami - kolekcjonerami w każdym przypadku czułem energię, dumę, radość wypływającą z miłości do tego czym się zajmują. Niezależnie od wieku, charakteru kolekcji, miejsca z którego pochodzą. Kamieńczyk stał się przestrzenią w której ci Pasjonaci mogli spotkać się z ludźmi tak podobnymi do nich, być przez dwa dni we wspólnocie osób o podobnych doświadczeniach. Ja z kolei miałem okazję, aby ich poznać, porozmawiać, wysłuchać.

Co mi dał ten wyjazd? Pozytywnego "kopa" pod którego wrażeniem jestem nadal, mimo że upłynął już tydzień od powrotu. Uwaga - przebywanie w środowisku pozytywnie zakręconych osób jest wysoce zaraźliwe!

Z niecierpliwością wypatruję kolejnych spotkań. A na mojej mapie miejsc do odwiedzenia w Polsce zaznaczam kolejne punkty.

Krzysztof Bądziusz

Seminarium w Kamieńczyku. Relacja Stefanii Hrycyk


Muzeum prywatne – seminarium w Kamieńczyku 12-13 wrzesień.

Kamieńczyk nad Bugiem - malownicza miejscowość położona niedaleko Wyszkowa, była miejscem spotkania kilkunastu muzealników prywatnych, naukowców, artystów oraz przedstawicieli muzeów państwowych. Seminarium było pierwszą, tak dużą i poważną dyskusją o fenomenie prywatnego muzealnictwa w Polsce.

Spotkanie zaaranżowane przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki, w partnerstwie z Fundacją Ari Ari i Stowarzyszeniem „Z Siedzibą w Warszawie”, składało się z wykładów, warsztatów oraz akcji performatywnych przygotowanych przez zaproszonych artystów. W rolę „gospodarza” wcielił się Henryk Słowikowski, prowadzący w Kamieńczyku prywatne Muzeum Historyczno-Etnograficzne, szczególnie skupione na historii kamieńczykowskiego flisactwa.

Głównym celem spotkania było podniesienie umiejętności organizacyjnych prywatnych muzealników, zawiązanie współpracy i kontaktów pomiędzy muzealnikami działającymi na terenie województwa mazowieckiego. Pomóc w tym miały wykłady ekspertów z zakresu przygotowania, organizacji, promocji oferty muzeum; warsztaty pomagające „oswoić” i zoptymalizować wykorzystywaną w muzeum przestrzeń oraz debata o problemach prywatnego muzealnictwa.

Dwudniowe seminarium stało się okazją do wymiany doświadczeń, porównania skuteczności działań, lecz przede wszystkim nawiązania kontaktu i wzajemnego poznania. Działając w podobnym obszarze, prywatni kolekcjonerzy często pracują w odosobnieniu. Spotkanie w Kamieńczyku pozwoliło uświadomić, że prywatni muzealnicy stanowią niemałą grupę ludzi, borykających się z podobnymi problemami, potrzebującymi wsparcia ze strony różnych instytucji i administracji.

Podczas seminarium dyskutowali przedstawiciele 18 muzeów prywatnych działających na terenie woj. mazowieckiego, reprezentanci kilku muzeów publicznych, kilkunastu specjalistów z obszaru muzealnictwa oraz przedstawiciele samorządu i Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zabytków. Za jeden z ważniejszych efektów spotkania, uznano inicjatywę powołania organizacji, zrzeszającej muzealników prywatnych, mogącej pomóc w zdefiniowaniu głównych problemów i sposobów ich rozwiązywania.

Stefania Hrycyk

10/19/2013

Akcja dokumentacyjna: Symbole Walczące

Zbieramy różne przedstawienia symboli patriotycznych, materiałów propagandowych, informacji agitacyjnych, przykładów plakatów, przedmiotów, dokumentów, odezw, kampanii patriotycznych, których
przypadki mogą być - są z pewnością w muzeach prywatnych, czy społecznych.

9/22/2013

Dzień w Kuligowskim skansenie



Wczoraj w Kuligowie odbył się pierwszy prekursorski Ogólnopolski Zjazd Kolekcjonerów Kultury Wsi i Małych Miast.
Do Kuligowa w sobotę i niedzielę nie sposób dotrzeć komunikacją (busy tego dnia zamierają). Trzeba mieć własny transport. Ja dotarłam – co miało dla mnie dodatkowy urok - razem z Panią Grażynką i Marianem Pozorkiem z Muzeum Chleba (oraz ich znajomymi (Panem Januszem Ostrowskim – Prezesem Mazowieckiego Towarzystwa Kultury z żoną). Dotarliśmy chwilę po 11. Ludzi - kręciło się sporo, ale trudno ocenić „na oko” ile. Atmosfera luźna, żywo, gwarnie, w kuźni kręcił się kowal, na stoiskach wystawcy z wyrobami regionalnymi (były miody, biżuteria, regionalne przetwory, artystyczne wyroby kowalskie, z drewna, ceramika, tkanina artystyczna). Dzieci pod okiem animatorek także miały swoje zajęcia.


9/17/2013

Muzealnictwo.com: Wywiad z dr hab. Małgorzatą Omilanowską

Polecamy wywiad w muzealnictwo.com z dr hab. Małgorzatą Omilanowską. Jest i o muzeach prywatnych!

"Mam bardzo pozytywne podejście do muzeów prywatnych. Dowodzą one aktywności społecznej, potrzeby realizacji marzeń, stworzenia czegoś, pozostawienia czegoś po sobie. Nie ma powodu, dla którego państwo miałoby ingerować w prywatną działalność w sposób nadzorczo-kontrolujący. Jest to przecież bardzo pozytywna aktywność ludzka i nawet jeśli generuje jakieś głośne dyskusje ideologiczne czy polityczne, to zawsze wydaje się, że lepiej jest mówić o problemie niż go przemilczać. Oczywiście jest też problem pozyskiwania eksponatów, czy odbywa się ono w sposób legalny, czy nie np. na nielegalnych wykopaliskach archeologicznych – jest to jednak inny temat. Poza tym jest to przede wszystkim aktywność społeczna, a w demokratycznym państwie jest na nią jak najbardziej miejsce."

9/12/2013

Kamieńczyk: Seminarium "Muzeum prywatne"


W Kamieńczyku nad Liwcem 12 i 13 października 2013 roku odbędzie się wydarzenie niezwykłe, nie tylko dla muzealników, ale wszystkich animatorów kultury w Polsce. Spotkanie, prowokacyjnie zatytułowane „Muzeum Prywatne", będzie próbą wywołania poważnej dyskusji, eksperymentem integracyjnym dla różnych, często odległych od siebie środowisk oraz zdecydowanym zwróceniem uwagi na fenomen tworzenia muzeów prywatnych w Polsce.

7/25/2013

Raport: Patronat medialny Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów

Miło nam poinformować, że Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów objął patronatem medialnym publikację raportu z badań muzeów prywatnych.

Zapraszamy do odwiedzenia strony Instytutu oraz zapoznania się z prowadzonymi przez niego programami oraz szkoleniami: www.nimoz.pl



7/22/2013

Zakończenie, cz. XV



Małgorzata Jaszczołt: Jak państwo myślą – dlaczego ludzie zbierają rzeczy, dlaczego kolekcjonują, sięgając do korzeni tego zjawiska? Jakie macie refleksje? Dlaczego to robicie? (...) Mamy z jednej strony, że szkoda coś wyrzucić, a z drugiej chęć zachowania dla przyszłych pokoleń, czy coś takiego państwu przyświeca?
Paweł Zaniewski: Nam tak.
Iwona Zaniewska: Tobie.
P.Z.: A tobie nie ?
I.Z.: Ja to bardziej to co teraz.
P.Z.: A ja tak. Nie wiem. Ja lubię przedmioty z jakąś historią. Mogę się dowiedzieć co się z przedmiotem działo.
M.J.: Jaką miał przeszłość.
I.Z.: Ja też to lubię, ale wcale nie myślę o tym, że jak ja umrę żeby się ktoś tym zachwycał.
M.J.: Czyli dla pani ważne jest to, że zbiera pani przedmioty, które się pani podobają.
I.Z.: I chcę się podzielić z ludźmi, którzy żyją ze mną.
P.Z.: A nie pomyśleć o praprawnukach „ a to babcia miała”.
M.J.: Pan to ma z tyłu głowy?
P.Z.: Tak.
M.J.: …że to będzie taki trwały ślad?
P.Z.: Ja uważam, że człowiek żyje tak długo jak żyje pamięć o nim w obojętnie jakiej formie, więc jeżeli ktoś będzie pamiętał za 1000 lat, że ta szklaneczka była u Państwa Zaniewskich to fajnie.

7/19/2013

Lokalność, cz. XIV



Muzeum-skansen Mariana Pietrzaka
Niektóre muzea prywatne powstają w miejscu „białych plam”, tam gdzie brak instytucji deponującej lokalną przeszłość. W takich miejscach „naturalnie” pojawiają się mesjasze lokalnej kultury, „wybrańcy siebie samych”, którzy działając pozainstytucjonalnie tę kulturę w swoim rozumieniu ratują. Wszystko leżało podniszczone w skrytkach, strychach, zakamarkach i starych szopach, tam gdzie takie zbędne rzeczy, wszystko było wyciągane, ale nikt nie chciał dać, tylko wszystko trzeba było kupić[1]

6/30/2013

Ewaluacja, cz. XIII




Prywatne muzeum nie podlega ewaluacji jego właściciela, takiej jak dokonują muzealnicy w kolekcjach muzealnych, po to by przekonać się o kulturowej wartości kolekcji w danym momencie. Ale kolekcje nierozpoznane także mogą uzyskać status wartościowych, przechodząc drogę od indywidualnego nadania im wartości do zbiorowego uznania i zaistnienia w kulturze.

6/25/2013

Muzeum jest tekstem autonomicznym, cz. XII



Pan Marian Pozorek/Muzeum Chleba

Prezentacja kolekcji jest zawsze autoprezentacją jej twórcy[1]. Podobnie muzeum prywatne jest indywidualną opowieścią jego właściciela, to on tworzy narrację dającą się z kolekcji odczytać. Kolekcjoner zbierając wybrany przez siebie rodzaj przedmiotów, może uwzględniać ich dotychczasowe intersubiektywnie podzielane znaczenia, może również nadawać im nowe.[2] Przedmioty wskazują poza siebie i na siebie[3] Jako niezależny właściciel swojego zbioru cieszy się niepodzielną wolnością w tym względzie. Może zorganizować zbiór dowolnie wg siebie i zawsze będzie to prezentacja idealna. (...) znaczenie przedmiotów „jest tworzone, zarówno przez mentalne, jak i fizyczne aranżowanie ich w zbiory[4] , a one same mogą (...) przenosić prawdziwą część przeszłości do teraźniejszości, ale również nieść nieustanną symboliczną reinterpretację (...).[5]

6/10/2013

Dzielenie się ze światem, cz XI

Pan Marian Pozorek, Muzeum Chleba
  Jako zbiór rzeczy reprezentujących to co niewidzialne, kolekcja może właściwie w pełni zaistnieć dopiero wtedy, gdy zostanie udostępniona do oglądania[1] Część kolekcjonerów dochodzi do etapu upublicznienia swojego zbioru, wchodząc na wyższy poziom kolekcjonerstwa i organizując  swoje muzea. Nie trzymać tego dla siebie. Można mieć coś w sejfie, na ścianie, ale większą radość sprawia jak coś pokazuję[2]. „Zakręcony” na punkcie swojej kolekcji i wierzący w sens przedsięwzięcia kolekcjoner zrobi wszystko, by kolekcję móc zaprezentować Nie miałem innych możliwości. Wtedy przyszedł mi pomysł – przecież można ulokować w bloku, w nowoczesnym bloku może być i to też będzie bardzo ciekawe[3].

6/06/2013

Pierwsze prywatne muzeum najnowszej sztuki polskiej powstanie w Niemczech

Przeglądając internet trafiliśmy na arcyciekawy wywiad (ale i cały blog!) z Wernerem Jerke, urodzonym w Polsce niemieckim lekarzem, posiadającym jedną z najlepszych kolekcji, współczesnej sztuki polskiej.

Wywiad można znaleźć na blogu artbazaar.blogspot.com, dokładnie tutaj: http://artbazaar.blogspot.com/2013/06/pierwsze-prywatne-muzeum-najnowszej.html

6/04/2013

Osobista interakcja z rzeczami/ nierozerwalność rzeczy i człowieka, cz. X


Rzeczy potrafią panować nad człowiekiem. Ich nieożywiony charakter jest pozorny, a człowiek opanowany przez swój zbiór staje się jego żywym głosem, „przywódcą”, który przemawia w imieniu zebranych przez niego artefaktów.

5/27/2013

Wieczność i nieskończoność kolekcji, cz. IX




Przedmioty, które trafiają do kolekcji stają się martwe dla czasu i przestrzeni swego życia, wyjęte z życiowego obiegu, zdekontekstualizowane, zyskują tu swoją nieśmiertelność. Czas w kolekcji jest unieruchomiony w wiecznym „teraz”. Taka pozaczasowa perspektywa bliska jest boskości, a dzięki niej zbieracz dotyka sacrum (...)Być może największą korzyścią z kolekcjonowania dla większości kolekcjonerów jest ta, którą bardzo trudno im wyartykułować: korzyść z uzyskania kontaktu z samo przekraczającą (self-transcending) świętością lub magią w ich życiu[1]

5/21/2013

Czy prywatne muzeum jest organizacją pożytku publicznego?

Na stronie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji znajduje się dział porad prawnych. 21 stycznia 2013 wpłynęło do Ministerstwa zapytanie:

Starostwo Powiatowe w X (województwo mazowieckie), wystąpiło z pytaniem dotyczącym ustalenia, czy prywatne muzeum utworzone na podstawie art. 1 ustawy o muzeach przez podmiot wymieniony w art. 5 powyższej ustawy będący osobą fizyczną jest organizacją pożytku publicznego w rozumieniu art. 3 ust. 2 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, oraz czy taki podmiot może składać oferty w trybie ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie?

MAiC opublikowało 6 stronicową odpowiedź autorstwa doktora Stanisława Bułajewskiego, z którą można zapoznać się tutaj (plik w formacie doc.).

Czytamy w niej m.in., że muzeum prywatne, nawet to założone przez osobę fizyczną jest organizacją pozarządową i może składać oferty.

Musimy pamiętać, iż muzeum prywatne założone przez osobę fizyczną możemy zaliczyć do organizacji pozarządowych (ta kwestia w niniejszej opinii została bezspornie potwierdzona). Prywatne muzeum, ma więc pełne prawo wynikające z ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie składać oferty, które wiążą się z realizacją zadań publicznych. Oczywiście będące przedmiotem niniejszej opinii prywatne muzeum założone przez osobę fizyczną, aby mogło skutecznie taką ofertę złożyć musi prowadzić działalność statutową w dziedzinie mieszczącej się w zleconym do realizacji zadaniu publicznym. Co więcej ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w art. 5a zobowiązuje jednostki samorządu terytorialnego do uchwalenia, rocznego programu współpracy z organizacjami pozarządowymi oczywiście po konsultacjach m.in. z tymi organizacjami.

Raport z badań muzeów prywatnych 2012

Raport "Muzea prywatne, kolekcje lokalne. Badania nowej przestrzeni kulturowej" powstał jako efekt ubiegłorocznego projektu pod tym samym tytułem. Zapraszamy do lektury i do dzielenia się uwagami.

W tym roku będziemy kontynuowali badania. W ubiegłym roku przyglądaliśmy się instytucjom prowadzonym przez osoby prywatne, a w 2013 muzeom tworzonym przez "podmioty zbiorowe" np. stowarzyszenia, uniwersytety, firmy.

5/19/2013

Kolekcja jako życiowy leitmotiv, cz. VIII



Marian Pozorek przed swoim Muzeum Chleba

                                                               

Kolekcjonowanie na „poważnie” porządkuje życie i życie jest  kolekcjonowaniu podporządkowane. Stanowi jego oś. To wokół tego życiodajnego działania zorganizowany jest byt. „Sama organizacja kolekcji zastępuje czas”[1] i pozwala uporać się z własnym przemijaniem. Wytrawny kolekcjoner potrafi umiejętnie łączyć sprawy zawodowe z potrzebą powiększania swojej kolekcji;

5/12/2013

Czytanie rzeczy, cz. VII



 Za sprawowaną bezinteresowną opiekę, rzeczy mogą się odwdzięczyć swojemu opiekunowi tylko swoją „niemą” wdzięcznością, bogatą za to tym, co w sobie deponują. Każdy kolekcjoner rozumie swoje zebrane „materialne istnienia”, potrafi czytać z każdego swojego elementu kolekcji, a jeśli nie zna historii, bo nie udało mu się jej nabyć wraz z przedmiotem, to próbuje ją dopowiedzieć, wydedukować, domyśleć się Fajne jest dochodzenie do czegoś, dopowiedzenie historii przedmiotu, często to się dzieje od zera.[1] Potencjalne znaczenie każdego przedmiotu jest niewyczerpalne, ale oznacza to, że zbieracz musi zdecydować, co przedmiot właściwie dla niego znaczy[2]

5/05/2013

Samotność kolekcjonera. Kim jest kolekcjoner ? cz. VI

Marian Pietrzak przy szafie grającej


Przypadki chorobliwego kolekcjonerstwa takiego jak postać Stephane’a Breitwiesera z przytoczonego na wstępie fragmentu Wyznań złodzieja dzieł sztuk”, który kradł te dzieła po to by stworzyć wyłącznie dla siebie „najpiękniejsze muzeum świata”, nie są powszechne (nie dysponuję twardymi danymi na ten temat), ale podobnie chorobliwe przypadki zdarzają się. Kolekcjonerstwo zaspokaja w sposób wysublimowany, potrzebę posiadania. Niekiedy sprzęgnięte z zaburzeniami psychicznymi może prowadzić do obsesji, oscylować na granicy szaleństwa.[1] W psychiatrii opisywane jest jako narcyzm, odtwarzający potrzebę kontroli i pragnienie czystości. W literaturze kolekcjonera porównuje się do Casanowy i Don Juana, opisuje jako zdobywcę łupów, łowcę trofeów, zawodnika rywalizującego ze swoimi konkurentami, a nawet będącego w stanie popełnić zbrodnię człowieka[2]. Kolekcjoner występuje jako indywidualista, ekscentryk, wybijający się ponad swoją społeczność, nie zawsze przez nią aprobowany.

4/24/2013

Noc Muzeów 2013 po raz pierwszy w Kobyłce

Miło nam poinformować, że odwiedzone przez nas w zeszłym roku Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej organizuje w nocy z 18 na 19 maja pierwszą Noc Muzeów w Kobyłce.

Jak piszą organizatorzy, państwo Iwona i Paweł Zaniewscy "Gościnnie braliśmy już udział w Nocy Muzeów na zaproszenie Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie, gdzie nasza ekspozycja spotkała się z dużym uznaniem. W tym roku postanowiliśmy samodzielnie zaangażować się w to niezwykłe wydarzenie kulturalne, które umożliwi mieszkańcom powiatu wołomińskiego przyłączenie się do inicjatywy upowszechniania zbiorów muzealnych i wzięcie udziału w wydarzeniu organizowanym na ich własnym terenie.

W 2013 r. organizujemy „Noc Muzeów” w Kobyłce. Jest to wyjątkowa okazja do zapoznania się z częścią zbiorów Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej, którego zbiory stale wzbogacane są o nowe eksponaty."

Więcej informacji na stronie: www.zaniewscy.mazowsze.pl

Polecamy także blogowy wpis Małgorzaty Jaszczołt "Kot - sfinks u wrót Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej" oraz relację Anny Kulikowskiej z festynu historycznego "Spotkanie z historią", w którym Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej brało udział.


4/22/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz. V



Dążenie do kolekcji „idealnej”
Muzeum Chleba w Warszawie
 Każdy z kolekcjonerów dąży do stworzenia kolekcji na swoją miarę idealnej, bo (...) kolekcja powinna być porządna[1]. Dla samych właścicieli ich kolekcjonerski zbiór, to nie poddawany w wątpliwość świat, w jasny sposób pozytywnie zwaloryzowany. Każdy swoją kolekcję uważa za najlepszą, marzy żeby taka była, taka jest w jego oczach, dokłada wszelkich starań, by była „doskonała”. Rzadko coś innego uważamy za cenne.[2]. Posiadaczom kolekcji nieobcy jest także element sportowej rywalizacji, w którym pojawia się zazdrość, ale zawsze mający na celu to „dobro wyższe” – idealną kolekcję, która zawsze jest arbitralna dla samego zbieracza. Jak się pojedzie do znajomego i on ma czego człowiek nie ma – to w pewnym stopniu trzeba to wprost powiedzieć – jest jakaś ta zazdrość. Ja tego egzemplarza nie mam i będę chciał jak nie od ciebie to gdzieś tam zdobyć. Jak się zdobędzie to jednak ma się satysfakcję, że się ma.[3] Bo kolekcjonowanie to:

4/14/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz. IV



Wybór rzeczy
Muzeum-skansen Mariana Pietrzaka w Sokołowie Podlaskim
Muzeum-skansen Mariana Pietrzaka
Rzeczy są uważane współcześnie jako korelaty – elementy rzeczywistości kulturalnej, a nie jej składniki i dopiero w związkach z obowiązującymi wartościami mogą otrzymać status obiektu kulturowego. Na szczeblu państwowym, posiadając instytucjonalne namaszczenie i naukowo wypracowane reguły (poprzedzona badaniami opinia merytoryczna oraz komisja weryfikująca przyszłe muzealia) – oby zawsze trafnego – wyboru z „masy rzeczy”, dokonują muzealni kustosze muzeów państwowych. Budując domowy zasób kolekcjonerski, eliminacje dokonywane są indywidualnie, wynikają z osobistego gustu, potrzeb, możliwości finansowych (w tym wypadku ten warunek nie zawsze musi odgrywać rolę, zależny jest od rodzaju kolekcji, np. można zbierać „bezkosztowe śmieci” jak naklejki, reklamy itd.). Nieco podobnie sprawa ma się w muzeach prywatnych. Ich właściciele, prywatni kolekcjonerzy dokonują autonomicznych selekcji, doszukując się w znalezionych artefaktach (kupionych w terenie, na targu staroci, bądź internetowej aukcji) niepodważalnych, „niezwykłych” cech. Kustosze w muzeum dokonują chłodnych, rozważnych, naukowych wyborów, mając na względzie określone kryteria doboru i programy kolekcjonerskie. Rozpoznanie statusu dobra kultury (...) polega na stanowieniu wartościowości przedmiotu dla wartościującego podmiotu[1] Kolekcjonerzy prywatni dokonują wyborów indywidualnie, są jedynymi decydentami swoich zbiorów, swoich kolekcji. W przypadku selekcji przedmiotów przez kolekcjonerów prywatnych następuje nie „stwierdzanie wartościowości” a „przypisywanie wartościowości”.[2]

4/05/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz. III



Czym jest rzeczone muzeum prywatne
W Muzeum Tadeusza Barankiewicza w Woli Rebkowskiej
Prywatną instytucją, która aby zostać zarejestrowaną w ewidencji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego musi spełnić określone wymogi, a której działalność określają zarówno przepisy Ustawy o muzeach oraz Ustawy o działalności kulturalnej; obydwie są tu równorzędne. Ale ponieważ nazwa „muzeum” nie jest zastrzeżona, jako „muzea prywatne” funkcjonują także miejsca, których właściciele postanowili otworzyć swoje zbiory dla szerszej publiczności, ale aktu rejestracji nie dokonali. Po prostu istnieją pod szyldem muzeum, bądź skansenu.
To co znamienne ojcami założycielami muzeów prywatnych są najczęściej mężczyźni. Kobiety występują w sposób bierny w roli formalnych współzałożycielek (wyjątkiem jest tu Iwona Zaniewska z Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej z Kobyłki).

3/24/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz II



Przeciwko entropii
W Muzeum Chleba
Nie da się ocalić, ani zachować wszystkiego, nie ma takiej logistycznej możliwości, jest entropiczny rozpad i upadek, generujący w ludziach działanie przeciwstawne, które ma zapobiegać (...) zniszczeniu i całkowitemu zniknięciu zarówno pewnych tworów materii nieożywionej, różnych form życia i jego pozostałości, jak też samego człowieka i wytworów jego kultury oraz techniki. Zakres tej akcji ‘ratowania’ rzeczy przed destrukcją i zapomnieniem pozostawiony jest człowiekowi, jego wolnemu wyborowi.[1]

3/17/2013

Muzeum prywatne jako muzeum wzruszeń, czyli wzruszenie/człowiek/rzecz/opowieść/miejsce, cz. I


           Usiłuję sobie przypomnieć moje dawniejsze doznania, gdy wchodziłem do świątyni sztuki: zamek, muzeum, kościół, dom aukcyjny. Zawsze czymś innym był dla mnie zamek czy kościół, a czymś innym instytucja taka jak muzeum, gromadząca fragmenty sztuki i przeszłości. Zamek czy kościół same w sobie są dziełami sztuki, które przetrwały wieki, a ja w takim otoczeniu czuję się mało ważny i bardzo tymczasowy.
Wchodząc do zamku na przykład, na chwilę cofam się w czasie. Wyobrażam sobie mieszkańców tego miejsca, ich życie, sławne osoby, które tam się spotykały; fizycznie odczuwam ich obecność. To dla mnie odrobina wieczności, jakże ulotna. Ja tu jestem tylko przelotem, a sztuka pozostaje. W kościele mogę dotykać kamienia, posągów co jest zabronione w muzeum. (...) To nie do pomyślenia, żeby poznawać je wyłącznie oczami. (...) Muzea – dla mnie to po prostu magazyny (...). Wystawiane dzieła stanowią jedynie część tego co się tam znajduje. (...) Te fragmenty zamknięte i porozdzielane przywodzą mi na myśl dzikie zwierzęta w zoo. W ich przypadku, tak jak i w przypadku dzieł sztuki, zamykanie ich z dala od naturalnego otoczenia jest wbrew naturze. (...)
Moi bliscy, którzy towarzyszą mi zawsze w muzeum czy podczas zwiedzania zamku, są zaskoczeni szybkością, z jaką moje spojrzenie ogarnia całość wystawianych dzieł i nagłym wzruszeniem, jakie nieraz odczuwam przed którymś z nich.
Stephane Breitwieser, 2007, Wyznania złodzieja sztuki, Warszawa: MUZA SA

3/10/2013

Uwodzicielski gabinet kolekcjonera.Poetyka muzeum prywatnego. Cz. V


Muzeum-skansen Regionu Sokołowskiego Mariana Pietrzaka
Adam Mazur zauważa, że współczesne Gabinety Kolekcjonerów[1]  ulegają „stłamszeniu” przez muzea naukowe. Ale w ponowoczesnym świecie na powrót znajduje się miejsce także i dla tych wyjętych spod muzealnego prawa „specyficznych gabinetów osobliwości”, które stanowią swój własny – z punktu widzenia porządku muzeum –„nie-porządek”, starając się być nieco cieniami muzeum, ale ceniących również swoją nieskrępowaną wolność w panowaniu nad rzeczami. Muzea prywatne i prywatne kolekcje, w swojej niekiedy przypadkowości doboru rzeczy, gromadzeniu „wszystkiego”, małej selekcji, nie narzucają swojego PORZĄDKU. Ten porządek jest wytworzony jakby samoistnie, można go określić jako „naturalny”, „staje się” poprzez rzeczy na które zbieracz w swoich poszukiwaniach trafia, bądź jemu się trafiają; bo to rzeczy na swój sposób wybierają zbieracza. On staje się ich posłusznym medium w tej walce o wyobrażoną wieczność.

2/24/2013

Uwodzicielski gabinet kolekcjonera. Vivat nieintencjonalna polifoniczność muzeów prywatnych cz. IV

Marian Pietrzak w swoim Muzeum Skansenie Regionu Sokołowskiego

Muzeum to teatr z niemymi (w sensie werbalnym) aktorami, martwa pantomima przedmiotów. Muzeum naukowe jest miejscem zorganizowanym, „obliczonym”, wszystko działa zgodnie z określonymi procedurami. Ekspozycja muzealna w takim muzeum powstaje zawsze jako wynik koncepcji zawierającej naukowe przesłanie, jako narracja określonego tematu lub estetyczna wykładnia. Przestrzeń jest zawsze zorganizowana, eksponaty poddane uprzednio konserwatorskim zabiegom - i tu są dwie szkoły i odmienny rezultat zabiegów: obiektom przywraca się pierwotny blask lub zachowuje ich „ostatnie tchnienie”, stan zbliżony do ostatniego momentu swojego prawdziwego życia. Po zabiegach „kosmetologicznych”, gotowe do pokazu, ułożone wg przyjętego porządku grają jak niemi aktorzy w muzealnym spektaklu, powstałym na kanwie scenariusza tej wystawianej „sztuki”.

2/19/2013

Moje muzeum - zwiastun



2/17/2013

Uwodzicielski „gabinet kolekcjonera”. Masyw ekspozycyjny, Gabinet Osobliwości i potencjalne życie rzeczy. Cz. III



Muzeum Diabła Polskiego, Przedpiekle, Warszawa
W muzeum prywatnym widzimy masę rzeczy, które można określić (zapożyczając tytuł wystawy Roberta Kuśmirowskiego z gigantycznych zbiorów rodziny Sosenków, prezentowanej w roku 2009 w Bunkrze Sztuki w Krakowie) mianem „masywu kolekcjonerskiego”. A cechą masywu jest to, że jest potężny, zwarty i jest go po prostu dużo. Skumulowane w muzeach prywatnych – na być może zbyt małej przestrzeni – obiekty, zdają się być stłoczone. Ustawione są nazbyt ciasno, jest ich może za dużo ? Ale tyle ma być, bo tylko w tym masywie, w tej masie stanowią o swojej sile (tak uważają wszyscy prywatni muzealnicy). Na ekspozycję trafiają prawie wszystkie zdobycze, bez selekcji, bo też każdy zbieracz stara się, aby przedmioty które zdobywa nie były identyczne i powtarzalne. Wszystkie są dla zbieraczy oryginalne, jedyne i ten fakt predestynuje wszystkie do zaistnienia w muzeum. „(...) w muzeum, czy też w grupie, te przedmioty stanowią piękno i jakąś taką większą potęgę”[1].

2/10/2013

Uwodzicielski „gabinet kolekcjonera”. Ekspozycja rzeczy. Cz. II


Każdy kolekcjoner chce pokazać na ekspozycji niemalże wszystko co zebrał, ponieważ wszystko uważa za cenne, ważne, wartościowe, warte pokazania innym. I tak też się najczęściej dzieje, większość zbioru trafia na ekspozycję. Tylko nieznaczny segment danej kolekcji – i to najczęściej z braku miejsca jest niepokazywany, ale na tę prezentację również oczekuje (np. w Muzeum Diabła Polskiego Przedpieklu,  właściciel Wiktoryn Grąbczewski ocenił, że ok. 30 % zbiorów jest złożonych i nieeksponowanych, w innych właściciele mówią np. „jeszcze coś mamy złożone, bo nie ma na to miejsca”).

1/28/2013

Uwodzicielski „gabinet kolekcjonera”



Jaka jest pierwsza nasza myśl, kiedy wchodzimy do muzeum prywatnego ? Wydaje nam się, że znaleźliśmy się w składowisku lub na strychu. Niektórzy zwiedzający, niektóre muzea prywatne określają wręcz jako „rupieciarnie”, „graciarnie”. Ale przecież tak nie jest wszędzie. W przypadku muzeów prywatnych ta generalizacja nie działa. Bo są także muzea zorganizowane wg określonej koncepcji, które mają przemyślane ekspozycje (i tu mamy doskonałe przykłady – Muzeum Chleba pana Mariana Pozorka, czy Muzeum Diabła Polskiego pana Wiktoryna Grąbczewskiego, który zorganizował ekspozycję regionalnie odnosząc się do podziału Oskara Kolberga).

1/20/2013

„Kunszt rzemiosła” i prywatne muzeum Roberta Kuśmirowskiego



 
Wystawa ? Instalacja ? Inscenizacja ? „Prywatne muzeum” Roberta Kuśmirowskiego ? Takie pytania pojawiają się po obejrzeniu – wystawy ? Instalacji ? Inscenizacji ? „Prywatnego muzeum” Roberta Kuśmirowskiego, która była prezentowana w Fundacji Galerii Foksal przy ulicy Górskiego 1 A (30.11.2012-18.01.2013) ? Na ekspozycji artysta precyzyjnie odtworzył dwa zakłady rzemieślnicze: ślusarza i stolarza, zajmującego się „małą stolarką”. Zostały urządzone bardzo precyzyjnie, jakby były „wyjęte” z prawdziwego życia i tylko wstawione za szklane drzwi, za którymi można na nie patrzeć z balkonu (to także ciekawy zabieg wystawienniczy). A jedynym brakiem, wydaje się tu brak żywego człowieka – człowieka, który zostawił w popielnicy pety (za popielniczkę „robią” też zgodnie z faktami, puszki po sardynkach i szynce), który zdjął na chwilę okulary, a który mógłby siąść na stołku i dorobić klucz lub zreperować krzesło, zapaliwszy przy tym papierosa i w okularach na nosie. Bo „Obecność człowieka powoduje, że wszystko, co sztuczne i wykreowane zaczyna być autentykiem” [1].

1/11/2013

Prezentacja wyników badań na wrocławskiej Wszechnicy Kulturoznawczej

9 stycznia 2013 na zaproszenie dr Renaty Tańczuk odwiedziliśmy Uniwersytet Wrocławski, prezentując: projekt badawczy "Muzea prywatne, kolekcje lokalne. Badania nowej przestrzeni kulturowej", wybrane wyniki prowadzonych od maja zeszłego roku badań oraz zwiastun filmu "Moje muzeum" w reż. Marty Świderskiej. Spotkania odbyły się dwa. Podczas pierwszego spotkaliśmy się ze studentami (Koło Naukowe Studentów Kulturoznawstwa) oraz doktorantami Instytutu Kulturoznawstwa UWr. Drugie spotkanie, było prezentacją otwartą, odbywającą się w ramach Wszechnicy.

1/09/2013

O płciowości kolekcjonowania. Anielskie żony kolekcjonerów I dlaczego nie mężowie kolekcjonerek ?

 
   Ze statystyk z krajów zachodnich wynika, iż większość kolekcjonerów to mężczyźni. „W historii kolekcjonowania to właśnie mężczyźni byli głównymi bohaterami, a kolekcjonowanie, jak się wydaje, nadal jest uważane za aktywność męską”[1] Tylko w wieku dziecięcym zbieranie rozkłada się parytetowo, a wraz z wiekiem szala powoli przechyla się na korzyść mężczyzn. Obracamy się więc w świecie, klasycznie zdominowanym przez mężczyzn. Taki stan nie jest zaskakujący, ani historycznie, ani społecznie. Kulturowo, kolekcjonerstwo nie było naznaczone męskim tabu, nie było też „zabronione”. To jednak mężczyźni zdominowali dziedzinę „poważnego kolekcjonerstwa” – podobnie jak inne domeny publiczne. Kobiety zanurzone przez wieki w sferze domowej nie dysponowały ani czasem, ani możliwościami finansowymi, by móc gromadzić ważne precjoza. Ale to nie znaczy, że ta powszechna ludzka skłonność całkowicie je ominęła. Swojego „zbieractwa”, które obejmowało domowe utensylia (np. filiżanki), bibeloty czy stroje (np. suknie i buty) kobiety nie definiowały jako zaplanowanego kolekcjonerstwa – po prostu przybywało im rzeczy, których szkoda było wyrzucić i które się podobały. W wielu wypadkach taka sytuacja ma miejsce do dzisiaj – to ktoś z zewnątrz może nadać rangę tym często niezamierzonym zbiorom, które powstają w służbie estetyzacji życia. Bo „męskie kolekcje”, nawet jeśli „niepoważne” są zabawą na poważnie. 

1/04/2013

Zapowiedź: Muzeum Palindromów Tadeusza Morawskiego

"A guru ruga!". Zdanie to przeczytane klasycznie i wspak jest takie samo. Odwiedziliśmy jego autora, najaktywniejszego w Polsce twórcę palindromów w tworzonym przez niego podwarszawskim Muzeum Palindromów. Szczegółowa relacja niebawem.




1/02/2013

Pogranicza muzealnictwa. Zbiory i kolekcje w nowej rzeczywistości




          Okres około świąteczny oraz sylwestrowo - noworoczny, przygotowania, a potem samo świętowanie zawładnął innymi tematami, dlatego z pewnym opóźnieniem zdajemy relację z konferencji „Pogranicza muzealnictwa. Zbiory i kolekcje w nowej rzeczywistości”, która odbyła się w Warszawie 14 grudnia 2012 roku, w Warsztacie Warszawskim na Placu Konstytucji. Gospodarzami konferencji były trzy organizacje pozarządowe: Stowarzyszenie Antropologiczne Archipelagi Kultury z Weroniką Chodacz i Małgorzatą Kopecką, Fundacja Ari Ari z głównodowodzącą Moniką Maciejewską i badaczkami terenowymi - piszącą te słowa Małgorzatą Jaszczołt oraz Anną Kulikowską (nasze niestety  nieobecne to: Joanna Kozyra, Ewa Nizińska, Monika Samoraj), Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna im Witolda Dynowskiego z szefową Anną Czyżewską. 
         Na spotkaniu, które z założenia miało zderzyć ze sobą środowiska: naukowe, urzędnicze i państwowo-muzealne z prywatno-muzealnymi – pojawili się: pracownicy uniwersyteccy, zajmujący się tematyką kolekcjonerstwa (m.in. dr Renata Tańczuk z Uniwersytetu Wrocławskiego, dr Katarzyna Waszczyńska z Uniwersytetu Warszawskiego), Magdalena Zych (Muzeum Etnograficzne w Krakowie), a także przedstawicielka Rady ds. muzeów przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Alicja Mironiuk Nikolska (jednocześnie pracownik Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie), ze strony muzealników prywatnych: Marian Pozorek z Muzeum Chleba w Warszawie, Dariusz Subocz z Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie, oraz Iwona i Paweł Zaniewscy z Muzeum Oręża i Techniki Użytkowej w Kobyłce. Zabrakło przedstawiciela bardzo ważnych dla oficjalnych muzeów organów – Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów oraz bezpośredniego przedstawiciela Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Spotkanie, poza sprawozdaniem relacji z badań poszczególnych zespołów [1], miało służyć wzajemnemu rozpoznaniu środowisk: naukowego z prywatno-muzealnym oraz urzędniczym (niestety tego ostatniego, jak już wspomniano zabrakło), szukaniu wzajemnych powiązań, odnalezieniu stycznych oraz generalnie zbliżeniu.